Czy gdyby nie wybuchła II wojna światowa w Piekarach Śląskich powstałoby muzeum historyczne? To pytanie zadaję sobie za każdym razem gdy wracam do artykułu z 1938 roku w czasopiśmie "Katolik" pt. Poważna placówka kulturalna powstała na Śląsku. Ten krótki, ale jakże ważny urywek prasowy od samego początku nie dawał mi spokoju, dlatego postanowiłem spróbować poszukać odpowiedzi na nurtujące mnie pytanie, przy okazji dowiedzieć się, kto kilkanaście miesięcy przed wybuchem wojny wyznaczył sobie tak ważny dla lokalnej tożsamości i tradycji plan - niestety niezrealizowany.
Ten tytuł zna chyba każdy mieszkaniec naszego miasta, ale nie o książce Konrada Żydka będziemy dziś rozprawiać, a o XIII-wiecznym dokumencie z 4 października 1277 roku, który jest jednym z najstarszym zachowanym po dziś dzień cymelium archiwalnym zawierającym nazwę naszego miasta "Pecare". Co powinno się zrobić przy okazji wizyty w Archiwum Państwowym we Wrocławiu? Oczywiście powinno się poprosić o pokazanie tego wyjątkowego manuskryptu. Nie jest to jednak takie proste, ponieważ dokumenty średniowieczne - klasyfikowane jako szczególnie cenne - udostępniane są są jedynie za zgodą dyrektora. Podczas czerwcowej wizyty we Wrocławiu nie było mi dane zastać na miejscu żadnego z dyrektorów, dlatego zadowoliłem się wysokiej jakości fotografią, która po dobrych dwóch miesiącach w końcu dotarła na moją skrzynkę mailową.
Historia domu mojego dzieciństwa przy obecnej ulicy Miarki 17 zaczęła się na początku XX wieku, kiedy to „staroszek” (pradziadek) Emanuel Lubos własnymi rękami rozpoczął jego budowę, doprowadzając do powstania solidnej kamienicy mieszkalnej z czerwonej cegły, wielorodzinnej, w połowie podpiwniczonej, trzykondygnacyjnej, o powierzchni 384 metrów kwadratowych.
Czym jest odwaga, miłość do Ojczyzny i praca dla niej? Wszystkim, co możemy znaleźć w życiorysie Franciszka Zająca z Kozłowej Góry. Wspomnienia córki Ireny zawarte w drugiej części niniejszego artykułu zainspirowały nas do sięgnięcia do źródeł archiwalnych dokumentujących sylwetkę kozłowogórskiego powstańca i działacza niepodległościowego.
Piekarzanie często pytają o lokalizację ulicy, na której mieszkają, a która wraz z upływem czasu zmieniła swoją nazwę i dziś nie odnajdziemy jej śladu na szyldach, drogowskazach i internetowych mapach. Wychodząc naprzeciw potrzebom mieszkańców, stworzyliśmy bazę ulic wraz z interaktywną mapą, które w przystępny sposób pozwolą prześledzić zmiany, jakie zaszły w nazewnictwie ulic Piekar Śląskich na przestrzeni minionych 100 lat.
Z Józefem Bajerem, górnikiem, wieloletnim działaczem NSZZ „Solidarność” w kopalni „Julian” w Piekarach Śląskich, uczestnikiem strajku w grudniu 1981 r. przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego oraz strażnikiem grobu bł. księdza Jerzego Popiełuszki, rozmawiał Karol Chwastek. Materiał powstał we współpracy ze Śląskim Centrum Wolności i Solidarności.
Nowoczesny – jak na tamte czasy – i przestronny budynek usytuowany u zbiegu ulic Szpitalnej i Żwirki już od wczesnych lat mojej młodości wywierał na mnie duże wrażenie. Jego charakterystyczne ściany z czerwonej cegły nadawały mu charakter starej szkoły.
Niejako wyrwane z kontekstu słowa kierownika szkoły wieczorowej w międzywojennych Piekarach Śląskich to zapowiedź interesującej treści pewnego źródła historycznego - Kroniki Publicznej Szkoły Dokształcającej Wiejskiej w Wielkich Piekarach. Czy nie pięknie by było jakby wszystkie kroniki szkolne z terenu naszego miasta były zdigitalizowane i powszechnie dostępne? Ilu powodów do wspomnień i wzruszeń mogłyby nam dostarczyć...
W społeczności Kozłowej Góry w okresie międzywojennym mieszkała wraz z rodzicami i siostrami Irena Gut, która w okresie II wojny światowej uratowała kilkanaście osób od śmierci, za co znalazła się w zaszczytnym gronie ok. 7 tys. Polaków odznaczonych tytułem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Swoje losy opisała w książce "Ratowałam od zagłady". Poznajcie jej historię i kozłowogórskie ślady...
Cztery dekady temu w Piekarach Śląskich powstał pewien klub, który do dziś wzbudza kontrowersje wśród mieszkańców. Opinie o "Antracycie" były i są do dziś mocno podzielone. Dla jednych było to miejsce kultowe, kojarzące się z latami młodości, dyskotekami i projekcjami filmów z kaset VHS. Dla innych klub stał się uosobieniem nieobyczajnego zachowania, głośnych i mocno zakrapianych alkoholem imprez.