Woda - źródło historii Piekar Śląskich

Woda od zawsze odgrywała kluczową rolę w rozwoju cywilizacji, a w przypadku Piekar Śląskich stanowiła nie tylko fundament życia codziennego, ale również ważny czynnik wpływający na rozwój osadnictwa, przemysłu, religijności oraz krajobrazu kulturowego tej części Górnego Śląska. Rzeki takie jak Brynica i Szarlejka, źródełka, stawy, kąpieliska oraz zbiorniki sztuczne nie tylko dostarczały mieszkańcom wody potrzebnej do egzystencji, ale były także świadkami ważnych wydarzeń historycznych i ponadczasowych przemian. Woda, nieposkromiony żywioł, przysłowiowy most łączący piekarską przeszłość z teraźniejszością to temat niniejszego artykułu.

RZEKI

Brynica

Głównym ciekiem przepływającym przez Piekary Śląskie jest rzeka Brynica. Ma ona swój początek w Mysłowie w gminie Koziegłowy i po przepłynięciu 55 km i kilkunastu gmin (Koziegłowy, Siewierz, Mierzęcice, Miasteczko Śląskie, Świerklaniec, Bobrowniki, Piekary Śląskie, Siemianowice Śląskie, Czeladź, Sosnowiec, Katowice i Mysłowice) wpada do Czarnej Przemszy na granicy Sosnowca i Mysłowic. Jej dorzecze obejmuje blisko 483 km².

Fragment mapy z 1816 r. Źródło: Staatsbibliothek zu Berlin Preussischer Kulturbesitz.


Fragment mapy z 1827 r. z widocznymi rozlewiskami Brynicy. Źródło: Staatsbibliothek zu Berlin Preussischer Kulturbesitz.

W przeszłości Brynica pełniła rolę granicy pomiędzy Śląskiem a Małopolską. Już od średniowiecza wyznaczała oddzielenie księstwa siewierskiego od cieszyńskiego, a później stała się granicą państwową m.in. między Prusami i Rosją czy, po I wojnie światowej, między Polską a Niemcami.

Przejście graniczne na Brynicy w pobliżu nieistniejącego już dziś młyna Kuny (ul. Czołgistów).

Od czasów wzmożonej industrializacji, intensywnego wydobycia i przeróbki rud cynku i ołowiu zmieniła się całkowicie mikroflora rzeki przez co stopniowo zanikały naturalne siedliska bobrów, ptaków i ryb. Do drugiej połowy XX w. kształt koryta Brynicy ulegał znacznym ingerencjom człowieka – w wielu miejscach zabetonowano i wyregulowano jej bieg, usuwając meandry i rozlewiska. Znane z kart pocztowych widoki mieszkańców Piekar Śląskich, Brzozowic i Kamienia pływających łódkami po szerokich rozlewiskach przypominających jeziora, łowiących ryby na podrywki i wędki pozostał już tylko sentymentalnym wspomnieniem.

Wędkarze na rozlewisku Brynicy na wysokości Kamienia.

Rodzina Glazowskich na Brynicy w latach międzywojnia. Źródło: Izba Regionalna w Piekarach Śl.


Dzieci nad Brynicą. Udostępnił Piotr Skowronek.


Reklama koncertu w czasopiśmie "Głos z nad Brynicy" z 1925 r.


Cykliczna ironiczna rubryka w czasopiśmie "Głos z nad Brynicy" z 1925 r.

Szarlejka

Szarlejka to podmiejska struga o długości około 13 km wypływająca z rezerwatu Segiet w Bytomiu. Przepływa przez tereny Bytomia, Radzionkowa i Piekar Śląskich przyjmując wody opadowe oraz ścieki z Oczyszczalni Centralnej w Bytomiu. Swój bieg kończy w okolicy ul. Czołgistów w Piekarach Śląskich, gdzie wpływa do Brynicy. Na przestrzeni ostatnich dwóch wieków bieg Szarlejki został znacząco zmodyfikowany.



Plan przebiegu rzeki Szarlejki przed i po uregulowaniu. Sporządził i udostępnił Jacek Boroń.

Do połowy XIX w. jej bieg pokrywał się mniej więcej z dzisiejszym śladem autostrady A1. Ze względu na podziemne pokłady rud metali nieżelaznych i prowadzoną na terenie Szarleja działalnością górniczą i częstym zalewaniem kopalń, podjęto decyzję o zmianie biegu rzeki i skierowanie jej przez centrum Szarleja. Ze względu na wysokie koszty wykupu działek w 1858 r. wybudowano podziemny tunel o długości 355 m z wlotem przy ul. Kanałowej (obok straży pożarnej) i wylotem na początku ul. Gimnazjalnej (okolice „Limby”). Płynąca dalej (pomiędzy ulicami Okrzei i Janty) struga nie była ozdobą tego miejsca. Ze względu na  przykre zapachy, które się z niej unosiły i znajdujące się w bezpośrednim sąsiedztwie zabudowania (Kolonia Grażyńskiego, rzędy kamienic po przeciwległej stronie ulicy, szpital miejski) w 1996 r. ówczesne władze miasta zdecydowały się na zakrycie jej nurtu, aż za Osiedle Sowińskiego.


Nieistniejący już dziś most na Szarlejce przy dawnym szpitalu na ul. Szpitalnej. Udostępnił Jacek Boroń.


Kadr z filmu o Hansie Marchwitzy pt. "Der Kumpel mit der Feder" z 1959 r.


Plan mostu nad Szarlejką przy szpitalu z 1939 r. Źródło: Archiwum Państwowe w Katowicach.


Wlot Szarlejki pod miasto przy ul. Kanałowej. Fot. Jacek Boroń.

Wylot Szarlejki za osiedlem Sowińskiego. Fot. Jacek Boroń.



Miejsce, w którym Szarlejka wpada do Brynicy w okolicach ul. Czołgistów.

Z artykułów prasowych z okresu przedwojennego dowiadujemy się o problemach z podtopieniami. Wskutek obniżania się gruntu spowodowanego działalnością górniczą oraz zarastaniem koryta Szarlejki zdarzały się sytuacje, że rzeka ta występowała ze swojego biegu, zalewając okoliczne drogi i same kopalnie. Sugerowano podjęcie pilnych działań zmierzających do uregulowania rzeki. Dziś Szarlejkę otaczają wysokie wały, które chronią mieszkańców okolicznych domów czy zakładów przed podtopieniami. Przy bardzo dużym zanieczyszczeniu Szarlejki jej wylewanie byłoby bardzo niewskazane jak i niebezpieczne. Problem zanieczyszczenia występuje po dziś dzień.  



Artykuły z międzywojennej prasy. Źródło: Śląska Biblioteka Cyfrowa.

ŹRÓDEŁKA I STUDZIENKI 

Wody podziemne to niezastąpione źródło wody pitnej. Według przekazów historycznych na obszarze Piekar miały znajdować się 73 studnie. W wyniku podziemnej eksploatacji rud i węgla oraz regulacji Brynicy większość z nich wyschła.



Artykuł w czasopiśmie "Głos z nad Brynicy" z 1925 r.

Studzienka św. Ignacego

Najbardziej znanym źródłem wody, które do dziś płynie jest tzw. Studzienka św. Ignacego Loyoli w okolicach piekarskiej Kalwarii przy ul. ks. Jerzego Popiełuszki. Zostało odnalezione i zagospodarowane przez piekarskich jezuitów, którzy przez blisko sto lat zarządzali dobrami piekarskiej parafii w latach 1678-1776. Pierwszą kaplicę na planie kwadratu zbudowano w roku 1860, kiedy to proboszczem był ks. Jan Alojzy Ficek. W 1930 r. zastąpiono ją nową kaplicą na planie ośmiokąta, a w centralnym miejscu znalazła się zabudowana studnia, na której ścianach umieszczono krany w celu łatwiejszego pozyskiwania wody. Woda pochodząca ze studzienki miała według pątników nadprzyrodzone właściwości, wierzyli oni, że woda przepędza złe duchy i ulecza. Była pita na wszelkie dolegliwości.



Studzienka św. Ignacego. Źródło: Piekary Śląskie w Obiektywie.

Więcej o Studzience w artykule na naszym portalu

Studzienka Dworaczka

Drugim źródłem, obecnie nieudostępnianym jest studzienka Dworaczka na ul. Studziennej. Mieszkańcy Piekar przychodzili do tego miejsca po wodę, którą czerpali do pojenia zwierząt. Według legendy przed studzienką miał znajdować się pręgierz, przy którym wymierzano kary za przewinienia. Jakość wody w tej studni pozostawiała wiele do życzenia. Często była zanieczyszczona różnymi bakteriami o czym pisano jeszcze w przedwojennej prasie. W latach 60. XX w. wieku studnię zakryto betonowym blokiem. W 1997 r. z inicjatywy Klaudiusza Kozielskiego - ówczesnego naczelnika Wydziału Inwestycji i Remontów Urzędu Miasta zbudowano stylizowany budynek o stożkowym dachu krytym gontem.


Wygląd studzienki "u Dworaczka" w 1997 r. Źródło: www.piekary.pl

Fragment artykułu z gazety "Katolik", 1917, nr 33.

Wygląd źródła "u Dworaczka" w 1997 r. po wybudowaniu stylizowanego zadaszenia. Źródło: www.piekary.pl

 

Źródełko św. Rocha

Na wzniesieniu obok bloku przy ul. Zygmunta Starego 6 na dawnym gruncie Bernarda Ryboka istniało kiedyś źródło wody nazywane źródełkiem św. Rocha, wykorzystywane przez pątników do pobierania wody. Dziś choć woda w tym miejscu nie wypływa już spod ziemi, miejsce to kojarzy się z żartobliwym powiedzeniem „Idź do Rocha po rozumu trocha”. Na miejscu źródełka stoi obecnie krzyż.  



Artykuł w czasopiśmie "Głos z nad Brynicy" z 1926 r.


 
Dzisiejszy wygląda dawnego źródełka św. Rocha. Fot. Jan Klimaj.

SIEĆ WODOCIĄGOWA

Jak podaje Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji miasto Piekary Śląskie jest w 100% objęte siecią wodociągową liczącą 127,5 km podziemnej infrastruktury. Obecnie źródłem wody pitnej dla Piekar są zbiorniki: Goczałkowice, Dziećkowice, Kozłowa Góra oraz podziemne ujęcie Bibiela. Jedynym dostawcą wody jest Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów S.A. w Katowicach. Warto jednak sięgnąć do historii. Proces budowy sieci wodociągowej w celu zaopatrzenia Piekar Śląskich w wodę został zapoczątkowany w Dąbrówce Wielkiej pod koniec XIX w. i to w zasadzie przypadkowo przy okazji budowy jednej z kopalń. W 1855 r. hrabia Schaffgotsch rozpoczął budowę kopalni cynku w Dąbrówce Wielkiej na Rozalii. Prace wznawiane wielokrotnie przerwał ogromny napływ wody niemożliwy do zahamowania.  Wszelkie próby wydobycia kruszców powodowały zalewanie kopalni. W 1893 r. zakończono wydobycie i wodonośny grunt kupił powiat katowicki w celu wykorzystania wody do zaopatrzenia ludności i zakładów przemysłowych. W 1897 r.  zbudowano wodociąg do Bytomia, w 1897 do Brzozowic, Dąbrówki Wielkiej, Kamienia, Szarleja i Rozbarku, w 1900 do Michałkowic, w 1901 do Piekar, Hajduk (ob. Chorzów) i Świętochłowic, w 1902 do kopalni Oheim (Wujek) w Katowicach.



Fotografia z międzywojennej prasy.

OBIEKTY REKREACYJNE I KĄPIELOWE

Woda to nie tylko życiodajny płyn niezbędny do biologicznego przetrwania człowieka, ale także źródło odpoczynku, sportu i rekreacji. Ponieważ miasto nie posiada naturalnych zbiorników wodnych warto przypomnieć historię kilku kąpielisk zapewniających ochłodę podczas lata.

Basen w Brzezinach Śląskich

Najstarszym kąpieliskiem była pływalnia w Brzezinach Śląskich. Wybudował ją zarząd kopalni cynku i ołowiu „Biały Szarlej” w 1932 r. przy zbiegu obecnej ulicy Franciszka Kotuchy i ul. Harcerskiej (DK94), gdzie aktualnie mieści się firma Stokson. Pod budowę postanowiono wykorzystać części osadnika z kopalni „Samuelsglück”, następnie „Bleischarley”. Nieckę wybetonowano, a teren ogrodzono. Nawieziono piasku, tworząc piaszczystą plażę, a także wypielęgnowano trawniki. Basen posiadał wymiary 70x75 m i miał stały dopływ wody źródlanej. Znajdowały się tam tory pływackie, strefa dla pływających i dzieci. Na terenie kąpieliska znajdowało się także piaszczyste boisko do siatkówki, jednak wizytówką obiektu stała się, imponująca jak na tamte czasy, 10 metrowa skocznia (w rejonie skoczni głębokość wody wynosiła 5m), w okresie okupacji także zjeżdżalnia. Na obiekcie organizowano zawody pływackie, skoki do wody, mecze piłki wodnej. Do dyspozycji kąpiących był także wodny sprzęt do pływania. Zimą pływalnia zamieniała się w lodowisko.  Sama pływalnia działała do lat 70-tych XX wieku. W lecie 1976 r. wodę spuszczono i przystąpiono do naprawy popękanej niecki z uwagi na szkody górnicze. Niestety stan techniczny, pomimo prób naprawy, nie pozwalał na użytkowanie obiektu, co skutkowało definitywnym zamknięciem kąpieliska. W późniejszym czasie obiekt zasypano. Wspomnienia z tego miejsca na stałe pozostały w pamięci mieszkańców.


Pływalnia w Brzezinach Śląskich na zdjęciu z Narodowego Archiwum Cyfrowego.



Pieczęć ze Złotej Księgi Budowy Kopca Wyzwolenia w Piekarach Śląskich. Źródło: Izba Regionalna w Piekarach Śl.

"Gwarek", 1965, Nr 31.

"Gwarek", 1966, Nr 30

Więcej o kąpielisku w artykule na naszym portalu

Basen MOSiR

W 1969 r. mieszkańcy Piekar Śląskich doczekali się bliżej zlokalizowanego kąpieliska. 22 lipca otwarto basen przy obecnej ul. Olimpijskiej na Osiedlu Wieczorka. Został on wybudowany w czynie społecznym (podobnie jak stadion) przez górników z KWK „Julian”. Mimo swojej niedużej głębokości basen wyposażony był w tory pływackie, ale od samego początku pełnił funkcję basenu rekreacyjnego z jedną dużą niecką basenową i brodzikiem dla małych dzieci. Przed kilkoma laty basen przeszedł rewitalizację, powstał również atrakcyjny wodny plac zabaw ściągający dzieci z całej okolicy, nie tylko z Piekar Śląskich.

Fotografię udostępnił Jacek Boroń.

"Gwarek", 1970, Nr 31

Kąpielisko w Parku w Kamieniu

W lipcu 1957 r. w starym korycie Brynicy w Kamieniu otwarto kilkuhektarowy park składający się z licznych ścieżek i chodników, placu zabaw, kręgu tanecznego oraz amfiteatru. Jedną z atrakcji nowo powstałego parku był płytki basen kąpielowy dla dzieci wraz ze zjeżdżalnią. Miejsce cieszyło się popularnością wśród mieszkańców okolicznych dzielnic. W latach późniejszych kąpielisko zostało zastąpione przez fontannę. Niedawno zmodernizowany park nadal przyciąga mieszkańców, choć już nie w celach kąpielowych. 

Park w Kamieniu w latach 60. Udostępnił Piotr Skowronek.

Park w Kamieniu w latach 70. Udostępnił Piotr Skowronek.

STAWY

Na obszarze Piekar Śląskich znajduje się kilkanaście stawów powstałych wskutek działalności człowieka, z których większość wykorzystywana jest obecnie do celów wędkarskich. Na podstawie starych map, fotografii i kart pocztowych możemy również dowiedzieć się o istnieniu sztucznych zbiorników, które zniknęły już z krajobrazu miasta.

W Brzezinach Śląskich (wówczas Birkenhain), niemalże w centralnym ich punkcie znajdował się niegdyś staw o nazwie Wygoda, który doskonale widać na pocztówce wysłanej w 1902 r. Niewiele wiadomo o tym zbiorniku, ale należy podkreślić, że dobrze komponował się w krajobrazie tej górniczo-hutniczej miejscowości i nadawał sielskiego charakteru mocno zdegradowanej przez przemysł ciężki okolicy.

Staw "Wygoda" w Brzezinach Śląskich na pocztówce wysłanej w 1902 r.

Kierując się dalej w stronę Piekar Śląskich można było kiedyś natrafić na staw w Brzozowicach przy dzisiejszej ul. Piekarskiej. Znajdował się on na tyłach wiejskiej chałupy uznawanej dziś za najstarszy budynek w Piekarach. Staw ten powstał w wyniku rozlewania się nieuregulowanej jeszcze Brynicy w odległości kilku metrów od domu. Dziś w tym miejscu znajduje się zagłębienie terenu oraz przydomowy ogród.

Staw za domem przy ul. Piekarskiej. Udostępnił Kubica.  

Tuż przy odnodze w kierunku nieistniejącej już KWK „Julian” nieczynnej linii kolejowej nr 145 (z Radzionkowa do Chorzowa) znajduje się staw o nazwie „Źródełko” administrowany przez koło Polskiego Związku Wędkarskiego „Andaluzja”, regularnie zarybiany i sprzątany.            

Kolejny staw w krajobrazie Piekar Śląskich to osadnik nieistniejącej już KWK „Julian” przy ul. Czołgistów w bezpośrednim sąsiedztwie Brynicy. Na zbiorniku można zaobserwować liczne ptactwo, ale także niestety śmieci podrzucane przez nieodpowiedzialnych mieszkańców miasta i okolicy.    

Na Koloniji, przy rondzie autostradowym (im. Śląskich Przeciwlotników) znajduje się staw, który według opowieści starszych mieszkańców tej okolicy był dawniej miejscem kąpieli i łowienia raków. Dziś jest niedostępny i zarośnięty trzciną.

Kolejny zbiornik wodny znajdziemy w okolicach stadionu MOSiR. Przy ul. Sportowej (na tyłach restauracji Monte Carlo) znajduje się staw o nazwie „Julianka” powstały w miejscu wydobycia gliny dawnej cegielni rodziny Perdyła, później Stampka. Staw pełni obecnie funkcje wędkarskie i należy do jednego z kół PZW w Piekarach Śląskich.


Pozostałości po cegielni w okolicach dzisiejszej restauracji "Monte Carlo". Udostępnił Jacek Boroń.

Kierując się w stronę Kozłowej Góry miniemy po prawej stronie ul. Bytomskiej staw młodzieżowy „Lipka” skierowany do młodych adeptów wędkarstwa.

Największym stawem na obszarze Piekar Śląskich, zlokalizowanym w Kozłowej Górze jest komercyjny zbiornik wędkarski „Szachta” administrowany przez Stowarzyszenie Ekologiczno-Technologiczne Eko-Tech Szachta. Staw ten ma ciekawą historię. Powstał w wyniku intensywnego wydobycia gliny przy dzisiejszej ul. Ceramiki w Kozłowej Górze przez przedwojenną cegielnię braci Majowskich, przekształconą w Śląskie Zakłady Ceramiczne. Obiekt składa się z dwóch zbiorników przeciętych groblą. Na większym z nich położonym w lesie Dioblina organizowane są zawody wędkarskie i jest to także popularne wśród piekarzan miejsce spacerów i wycieczek rowerowych.

Pracownicy cegielni w Kozłowej Górze w miejscu, w którym dziś jest staw. Udostępniła Joanna Villard.

Chlewiki za domem przy ul. Grunwaldzkiej 66 w Kozłowej Górze. Za domem widać miejsce,
w którym później powstanie staw. Udostępniła Joanna Villard.

Powstający staw "Eko Szachta" w Kozłowej Górze. Udostępniła Joanna Villard.

ZBIORNIK WODNY KOZŁOWA GÓRA

Z Piekarami Śląskimi graniczy, ale nie leży w ich obrębie zbiornik zaporowy Kozłowa Góra nazywany również zbiornikiem Świerklaniec o powierzchni 5,5 km2. Został on wybudowany na rzece Brynicy w latach 1935–1939. Oficjalny powód budowy, który podano do opinii publicznej w latach 30-tych, była chęć stworzenia zbiornika przeciwpowodziowego, który pomagałby chronić okoliczne tereny przed wylewającą rzeką Brynicą. Ściśle tajnym powodem powstania zalewu były jednak założenia obronne Wojska Polskiego, które dostrzegało coraz większe zagrożenie płynące z Niemiec pod rządami Adolfa Hitlera. By jeszcze bardziej zniechęcić ewentualnego nieprzyjaciela do ataku, postanowiono w dolinie rzeki Brynicy wybudować tamę oraz sieć zastawek wodnych, które w okresie zagrożenia opuszczone miały stworzyć rozległe bagniste rozlewiska. I w ten oto sposób postanowiono wybudować główny zbiornik wodny, który miał za zadanie zmagazynować olbrzymie ilości wody, a na lokalizację wybrano teren leżący na granicy Świerklańca i Kozłowej Góry. Długość planowanych rozlewisk wynosiła 16 kilometrów, a jedyne drogi prowadzące przez mosty w Niezdarze, Wymysłowie, Józefce i Szarleju były dobrze ufortyfikowane i strzeżone. Zbiornik będący elementem polskich umocnień Obszaru Warownego „Śląsk” nie został jednak użyty do obrony Śląska w kampanii wrześniowej z uwagi na dotkliwą suszę panującą w tym czasie. Po II wojnie światowej zbiornik przekształcono w rezerwuar wody pitnej, a także miejsce wypoczynku, rekreacji i wędkarstwa. Osiedliły się tam liczne gatunki ptaków wodnych.

Zbiornik wodny Kozłowa Góra w trakcie budowy. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe.

Więcej o Zbiorniku Kozłowa Góra w artykule na naszym portalu

KRONIKA WYPADKÓW

Skutkiem ubocznym dostępu do wody są wypadki, których nie da się uniknąć mimo wzmożonej ostrożności. Tylko zdrowy rozsądek może uratować zdrowie, a nawet życie. Piekarskie akweny na przestrzeni ostatniego wieku i dłużej były niemymi świadkami wielu niebezpiecznych sytuacji, często kończących się tragicznie. Utonięcia, zabójstwa, a także samobójstwa w wodzie były przedmiotem wielu artykułów przed i powojennej prasy, a także kroniki Policji Województwa Śląskiego.

Artykuły z "Gwarka" z okresu PRL. Źródło: Śląska Biblioteka Cyfrowa.

WODNE LEGENDY

Dla miejscowości Górnego Śląska, pod którymi odkryto naturalne złoża surowców, wody podziemne początkowo jawiły się jako nieokiełznane siły utożsamiane z klątwą rzucaną przez duchy strzegące swoich podziemnych bogactw. W wydanym w 1612 r. pierwszym polskim wierszowanym poemacie górniczo-hutniczym Walentego Roździeńskiego pt. Officina ferraria, abo huta y warstat z kuźniami szlachetnego dzieła żelaznego znajdziemy opisy tego zjawiska wraz z nawiązaniem do wierzeń w działalność demona Szarleja:

 

Rozkazał wszytkim z trzaskiem, którzy byli w górze,

By na wierzch uciekali, bo woda jak morze

Prędko góry zaleje. I tak zaraz wstała

Woda wielka — jako rzekł — a góry zalała.

(...)

A stąd jeszcze Szarlejem to jezioro zowią,

W którym tym czasem ryby miasto kruszcu łowią

Nad wszystkimi głęboko zalanymi doły,

W których one bogate kruszce zatonęły.

(...)

Jako niegdy w Bytomiu, gdy też wyrządzali

Złość takowemu duchowi, którego tam zwali

Szarlejem, zatopił im wodą wszytkie kruszce,

Czego znaki zostały na tym miejscu jeszcze.

 

Wraz z rozwojem technik górniczych wprowadzano do eksploatacji sztolnie odwadniające oraz maszyny i pompy zapobiegające zalewaniu kopalń. Strach przed Szarlejem pozostał jednak na zawsze.

Karta tytułowa dzieła Walentego Roździeńskiego ze zbiorów Biblioteki Narodowej

 

Innym wątkiem związanym z wodą jest legenda o Utopcu mieszkającym w Brynicy. W przekazach źródłowych zachowały się opowieści o tym duchu w różnych wersjach. 

"Bitka z utoplcem"

Szedł sobie pewien chłop południową porą brzegiem rzeki Brynicy blisko Piekar. Nagle przy nim znalazł się duży wyrostek, który szedł obok niego. Rozmawiali ze sobą tak długo, aż doszło do sprzeczki i zaczęli się bić.

Chłop widział, że ów wyrostek ma łokieć mokry jak każdy utoplec, więc poznał, z kim ma do czynienia. Był więc ostrożny i nie przybliżał się ku wodzie, lecz oddalał się od niej. Utoplec okładał i dusił go jak tylko mógł. Tak mocowali się, ale chłop był mocniejszy od utoplca. Utoplec bardzo zestabł i powiedział chłopowi:

– Tyś taki mocny, boś jadł chleb dwa razy pieczony.

Wtedy chłopowi przypomniało się, że gdy kobieta piekła chleb, to jeszcze miała kawałek starego, zesuszonego chleba. Ten też wzięła i rozmoczyła w wodzie i włożyła do zarobionego ciasta o w ten sposób chleb był dwa razy pieczony, tak jak to mówił utoplec[1].

"Córka młynarza chrzestną matką utoplca"

W Brzozowicach, gdy istniał tam jeszcze stary, rozłożysty młyn wodny, pięknej młynareczce zdarzyła się mrożąca krew w żyłach przygoda. Pewnego razu, a była wówczas w bardzo dobrym nastroju, zauważyła na ścieżce wyjątkowo grubą żabę. Przystanęła, roześmiała się i powiedziała: „Tobie chętnie pójdę na chrzest.” Jakież ogarnęło ją zdumienie a zarazem przerażenie, gdy po niedługim czasie zapukał do młyna cały człowieczek powołując się na niedawno uczynioną obietnicę. Oczywiście był to utoplec. Piękna dziewczyna, mimo obaw, udała się razem z małym człowieczkiem na chrzest i jako jedna z ludzi przeżyła dłuższy czas w domostwie wodnika, goszczona niezwykle serdecznie i hojnie[2].

"Chłop niesie utoplca w torbie"

Pewien robotnik, idąc wieczorem z pracy, zbliżył się do rzeki Brynicy niedaleko W. Piekar przy Bytomii, aby ryby łowić. Po dłuższym czasie udało mu się schwytać wędką dużą rybę, którą, nie mając czego innego przy sobie, w torbie swej musiał nieść do domu. Zadowolony ze zdobycznego wesół kroczył ku domowi. Lecz droga coraz to w nierównym mu biegła, wytaszczała mu się jakoś torba niosła, to znowu go na plecach oku­ ustalało, to znowu torbę mu z ręki wyrwało. Działo mu się tak całą drogą, że nawet parę razy odpoczywać musiał. Przyszedłszy nad staw, który na wąskiej drodze leżał, postawił torbę i ujrzał na razie rybę, teraz jednak zdala od niej, jakieś inne coś się w torbie ruszało. Patrzył baczniej i zauważył, że ryba stała się nie całkiem martwa. Wsta­ nowił się więc zbliżyć, aby wziąć zdobycz swą w ręce, lecz w tej chwili...

— Hej! Hanko! Dosiąść mi się poszczęściło, bom największy ze wszystkich.

W tej chwili ale torba z rybą była tak ciężka, że nie już jej utrzymać nie mógł, i zaraz mu z rąk wypadła, a ryba w mgnieniu oka wyslizgnęła się z torby. Lecz i dziwo! Zamiast ryby — jakiś wypadł z torby i do wody, a w mgnieniu oka się szalenie tłukł, po czym zniknął! Zamiast ryby — to na półtor łokcia długie coś, co rybę przypominało, tyle że rzekł doń:

— Patrz, miłosierny, tom ja nie ryba, ale utopiec! — po czym w mgnieniu oka w wodzie zniknął. Od samej rzeki Brynicy niosłem tę potwora i kilka razy odpoczywać musiałem, bo nieodmiennie do domu niosłem.

— To wszystko zrozumieć nie rozumiejąc, spytał się on nareszcie owego nieznajomego. Ten jej odrzekł:

— Patrz miłosierny, tom ja nie ryba, ale utopiec, sam bym ci o tym powiedział, aleś mnie w torbie tak ścisnął, że nie miałem czym się odzywać, aby cię schwycić. Nie przeczuwałeś jednak, że mnie w torbie niosłeś, dopóki ja sam nie wyskoczyłem i uciekłem.

Opowiedział Józef Kokot z Piekar[3]

"Dioblina"

Od dawien dawna mieszkańców miasta nurtuje także nazwa popularnego lasu na pograniczu Józefki i Kozłowej Góry nazywanego przez jednych Diabliną innych Diobliną. Złowieszcza nazwa zupełnie nie koresponduje z pięknem popularnego piekarskiego lasu, z resztą tylko jednego z dwóch położonych w granicach miasta.     

„Młyn Diablina”

Do dworu należał także młyn wodny, leżący bezpośrednio przy granicy śląsko–polskiej, tuż nad Brynicą. Kiedy młyn unieruchomiono, budynek służył leśniczemu za mieszkanie. Podczas rewolucji i powstania budynek ten zdemolowano i dzisiaj można już widzieć tylko ruiny. Młyn nosił i nosi jeszcze dzisiaj dziwną nazwę „Diablina”. Dawniej tłumaczono powstanie tej nazwy w następujący sposób: Ongiś należał ów młyn pewnemu obywatelowi z nazwiskiem Praczka, który był człowiekiem bardzo ponurym i mrukliwym i zawsze posiadał zupełnie kare konie. Chociaż mało pracował, jego majątek powiększał się z dnia na dzień. Ludzie więc byli zdania, że tutaj coś nie było w porządku i posądzali młynarza o stosunki z diabłem. Dlatego też nazywano młynarza młynarzem diabelskim a młyn jego „Diabliną”.

Młyn leży na uboczu od wsi oddalony, wśród dzikiego i gęstego lasu, tuż nad rzeką i byłą granicą państwa. Są to okolice urocze, które fantazję podniecają i tworzą nadzwyczajne zdarzenia, które znów obrastają w tradycję i opowiadania o duchach i strachach. Biały dom młynarza i młynarnię może mieć swoje podanie z początku XVIII stulecia: Około 1700 roku w Kozłowej Górze zarządzał porządną, szczęśliwą wioską i okolicznymi wioskami Wojciech Bratin; wówczas wielmożny (magnificus) naraził się kurii biskupiej. Biskup, wiedząc, że mieszkańcy są przesądni, wysłał do niego dwóch domniemanych czarowników z sąsiedniej wsi. Mieszkańcy odtąd zaczęli tracić ziarno i konie, a Bratin, aby się ratować, oddał młynarzowi z Rogoźnika przynależny mu młyn w Kozłowej. Młynarz ten także miał konie, ale nie kare, tylko siwe i czarne. Ciekawostką jest, że w dniu 27 stycznia 1703 roku w uroczystej procesji wniesiono do młyna obraz Matki Boskiej. Do dziś dnia jeszcze okrasem wesołym odbywają się tutaj nabożeństwa, aby się tutaj pomodlić przed obrazem Matki Boskiej[4].

POEZJA

Woda była także inspiracją dla poetów związanych z Piekarami Śląskimi. Oto kilka przykładów.

 



"Głos z nad Brynicy", 1926, Nr 17



"Głos z nad Brynicy", 1925, Nr 3.



Wiersz Konrada Żydka z tomu "Godziny w ciszy", Katowice 1957. 

 

Podziękowania dla Jacka Boronia i Piotra Skowronka za udostępnienie materiałów do niniejszego artykułu.


[1] B. Szczech, W kręgu górnośląskich podań i legend, T. 1. Czarny Śląsk. Bytom, Gliwice (miasto i powiat), Piekary Śląskie, Zabrze, Zabrze 2008, s. 1568-159.

[2] B. Szczech, W kręgu górnośląskich podań i legend, T. 1…, s. 146.

[3] „Katolik Codzienny” 1928, nr 121.

[4]  B. Szczech, W kręgu górnośląskich podań i legend, T. 1…, s. 176-177.

Copyright © Free Joomla! 4 templates / Design by Galusso Themes