Śmierć fizyczna nie kończy życia człowieka, ono trwa dopóki trwa o nim pamięć. W sztafecie pokoleń procesem naturalnym jest zacieranie pamięci o naszych przodkach. Czasem zgłębiając przeszłość doszukujemy się imion i nazwisk naszych wstępnych, lecz to są tylko puste informacje. Dopiero poznanie charakteru danego człowieka, jego pragnień ale też i zmartwień pozwala nam wyrobić sobie bardziej emocjonalny stosunek czy to pozytywny czy też negatywny. Jednymi z najlepszych źródeł, które mogą nas do tego przybliżyć są listy, często bardzo intymne i osobiste. I ku zdziwieniu możemy stwierdzić, że choć od powstania listów minęły dekady to kierujemy się podobnymi zasadami co nasi przodkowie, dzielimy te same wady i zalety. Różnią nas tylko realia, w których przyszło nam żyć. Zagłębiając się w lekturę listów możemy poznać nie tylko tych ludzi, ale także możemy przenieść się w czasy w których przyszło im żyć, a dzięki temu możemy je lepiej zrozumieć. Zapraszamy Państwa do lektury listów Pawła Słani, człowieka niezwykle inteligentnego, którego, pełne perspektyw, życie przerwała tragiczna śmierć w katyńskiej ziemi.
Chłopak z familoka
Paweł Grzegorz Słania urodził się 24 maja 1912 roku w jednopiętrowym domu z czerwonej cegły przy dzisiejszej ulicy Gimnazjalnej 2 w Piekarach Śląskich. Dom rodzinny Pawła Słani to niewielki familok wraz z przylegającym podwórzem, który musiał pomieścić bardzo liczną rodzinę, a nawet rodziny, ponieważ z zachowanych dokumentów wynika, że budynek zamieszkiwali również inni lokatorzy o nazwiskach: Soballa, Chruścik, Kuczyński, Gwóźdź, Skiba i Słowik. Ojcem Pawła był Piotr Paweł Słania (Peter Paul Slania), urodzony 12 maja 1872 roku w Niemieckich Piekarach. Matką była Agnieszka Julianna z domu Dyrgałła, urodzona 1 stycznia 1879 roku w Szarleju. Rodzice Pawła pobrali się 2 października 1897 w piekarskiej Bazylice. Doczekali się dwanaściorga potomstwa, wśród którego Paweł był ósmym w kolejności dzieckiem:
- Emma Maria (Emma Marie) – ur. 11 sierpnia 1898 roku
- Jan Walenty (Johann Walenty) – ur. 6 września 1900 roku, zm. 19 maja 1965 roku
- Róża Anna (Rosa Anna) – ur. 26 sierpnia 1902 roku
- Alfons – ur. 15 października 1904 roku
- Edward Franciszek (Eduard Franz) – ur. 22 września 1906 roku
- Emanuel Walenty (Emanuel Valentin) – ur. 2 lutego 1909 roku
- Grzegorz Marek (Georg Markus) – ur. 24 kwietnia 1910 roku
- Paweł Grzegorz (Paul Gregor) – ur. 24 maja 1912 roku, zm. w kwietniu 1940 roku
- August German – ur. 28 maja 1914 roku, zm. 10 stycznia 2005 roku
- Wilhelm Eustachy – ur. 20 września 1917 roku, zm. 10 września 1976 roku
- Jadwiga Teresa (Hedwig Teresa) – ur. 7 października 1919 roku, zm. 7 lutego 1999 roku
- Maksymilian Edward (Maxymilian Eduard) – ur. 12 października 1921 roku, zm. 8 kwietnia 2003 roku
Agnieszka i Piotr Słania na zdjęciu ślubnym z 1897 r. Zbiory Tomasza Kapicy.
Pierwotny projekt domu Pawła Słani z 1893 r. Zbiory Tomasza Kapicy.
Dom rodziny Pawła Słani przy ul. Gimnazjalnej 2 w 1933 r. Zbiory Józefa Słani. Koloryzacja: Leszek Bensz.
Dom rodziny Pawła Słani na rysunku Alexandra Babicha. Zbiory autora.
Paweł Słania podczas I Komunii Świętej. Zbiory Tomasza Kapicy.
Czasy szkolne
Paweł Słania dzieciństwo spędził w rodzinnej miejscowości. Naukę rozpoczął w jednej z piekarskich szkół powszechnych w roku szkolnym 1918/1919. Po czterech latach (w roku szkolnym 1922/1923) został przyjęty do pierwszej klasy Państwowego Gimnazjum Męskiego w Tarnowskich Górach. Ówczesny system przewidywał 8–letni obowiązek szkolny, ale po ukończeniu czterech klas szkoły powszechnej (podstawowej) uczeń mógł kontynuować naukę w gimnazjum pod warunkiem, że zdał egzamin wstępny. Paweł Słania właśnie tak zrobił. Początek nauki Pawła Słani przypadł na burzliwy okres końca I wojny światowej oraz niepewnego losu Górnego Śląska, o który toczył się spór pomiędzy Polską i Niemcami, zarówno na froncie dyplomatycznym jak i wojskowym. Kwestia górnośląska, która dotyczyła także Piekar Śląskich, a dokładniej gmin będących wówczas jeszcze odrębnymi jednostkami samorządowymi (Niemieckie Piekary, Szarlej, Brzozowice, Kamień, Brzeziny Śląskie, Dąbrówka Wielka, Kozłowa Góra) była skomplikowanym procesem historycznym rzutującym na relacje polsko–niemieckie na początku lat 20. XX wieku.
Paweł Słania w wieku 17 lat. Zbiory Izby Regionalnej w Piekarach Śl.
Gimnazjum w Tarnowskich Górach
W 1922 roku nie było jeszcze w Piekarach gimnazjum, a tylko jego ukończenie pozwalało uzyskać maturę. Pierwsza szkoła tego typu powstała w 1924 roku pod nazwą Klasyczne Gimnazjum Komunalne w Szarleju przy obecnej ulicy Szpitalnej. W chwili gdy Paweł Słania osiągał wiek gimnazjalny miał do dyspozycji dwie szkoły położone najbliżej: w Bytomiu lub w Tarnowskich Górach. Ponieważ Bytom (wówczas Beuthen) leżał po niemieckiej stronie (pierwsze polskie gimnazjum powstało tam dopiero w 1932 roku) naturalnym wyborem były Tarnowskie Góry, które podobnie jak Piekary znalazły się w granicach II Rzeczpospolitej Polskiej w 1922 roku. Paweł Słania rozpoczął naukę w Państwowym Gimnazjum Męskim w Tarnowskich Górach 1 września 1922 roku. Szkoła znajdowała się 14 km od jego domu. Mieściła się w okazałym gmachu oddanym do użytku w 1874 roku na potrzeby ówczesnej średniej szkoły realnej (niem. Realschule). Tarnogórskie gimnazjum miało w okresie międzywojennym wysoki poziom, a ówczesna matura stanowiła o społecznej nobilitacji i pozwalała abiturientom kontynuować naukę na uczelniach wyższych. Paweł ukończył gimnazjum egzaminem dojrzałości dawnego typu klasycznego w sesji wiosennej 1930 roku, uzyskując tym samym zgodę Państwowej Komisji Egzaminacyjnej na staranie się o przyjęcie na uczelnię wyższą.
Gimnazjum w Tarnowskich Górach w okresie międzywojennym. Źródło: www.lostaszic.pl.
Kronika z wpisami tarnogórskich gimnazjalistów z 1926 r. Źródło: www.polska1926.pl.
Przyjaciele ze szkolnej ławy
Nauka w przedwojennym gimnazjum trwała 8 lat. Paweł Słania uczęszczał do klasy z przeszło 30 innymi uczniami. W tym gronie możemy odnaleźć nazwiska kolegów, z którymi utrzymywał on bliższy a nawet przyjacielski kontakt w czasie późniejszych studiów na Uniwersytecie Jagiellońskim. Mowa m.in. o Stanisławie Książku (1908–1980) z Bobrownik oraz Szymonie Bączkowiczu (1910–1940) z Radzionkowa, z którym Paweł Słania podzielił później tragiczny los w Katyniu.
Paweł Słania z kolegami ze studiów. Zbiory Archiwum Rodziny Katyńskiej w Tarnowskich Górach.
Członkowie jednej z korporacji akademickich UJ na rynku w Krakowie. Zbiory Tomasza Kapicy.
Indeks Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zbiory Izby Regionalnej w Piekarach Śl.
Studia w Krakowie
Kolejnym etapem w życiu Pawła Słani były studia na Uniwersytecie Jagiellońskim. Z dokumentacji Archiwum Uniwersytetu Jagiellońskiego wynika, że w roku akademickim 1930/1931 Paweł Słania figurował na liście studentów Wydziału Teologicznego, ale już w kolejnym roku zamienił ten wydział na Filozoficzny (kierunek historia). Można przypuszczać, że pierwotnie Paweł mógł nie dostać się na interesującą go historię lub też zwyczajnie zrezygnować z teologii po zapoznaniu się z programem studiów na pierwszym roku. Krakowskie archiwum uniwersyteckie dysponuje kartami wpisowymi studentów na każdy rok akademicki i w przypadku Pawła lata te obejmują okres 1930/1931–1934/1935. Z listów do narzeczonej z lat 1933–1939 wynika jednak, że studiował on znacznie dłużej, a jego praca magisterska, choć w większości gotowa, nie została obroniona przed wybuchem II wojny światowej. Studia wyższe w okresie międzywojennym były bardzo wymagające i tylko najlepsi absolwenci szkół średnich mogli pochwalić się indeksem. Na kandydatów nie dość, że czekały trudne egzaminy wstępne, to późniejsze kolokwia, seminaria i egzaminy także nie należały do najłatwiejszych. Częstą barierą w dostępie do uczelni były także wysokie koszty utrzymania w miastach uniwersyteckich takich jak np. Kraków. Paweł Słania wywodzący się z 14 – osobowej rodziny nie był zamożny i korzystał w czasie studiów ze wsparcia finansowego rodziny swojej narzeczonej Marii Lortz. Nie była to dla niego sytuacja komfortowa gdy był zmuszany prosić o przesłanie pieniędzy na przykład na bilet kolejowy. Paweł Słania chciał być jednak bardziej niezależny i w czasie studiów ubiegał się o dwa stypendia z Wydziału Powiatowego w Świętochłowicach i Stypendium im. Karola Miarki. Z jego listów do narzeczonej wiadomo, że w 1935 roku otrzymał wsparcie finansowe z powiatu (ok. 200–300 zł), natomiast nie chwalił się, by otrzymał także tę drugą zapomogę, chociaż bardzo na nią liczył, gromadząc wszelkie dokumenty i opinie profesorów. Paweł Słania mieszkał w Krakowie w kilku miejscach, zazwyczaj w centrum miasta: w kamienicy przy ul. Floriańskiej 32 (m. 22) niedaleko Rynku Starego Miasta, na krakowskich Dębnikach przy ul. Rolnej 7 (m. 2), w Katolickim Domu Akademickim przy Placu Jabłonowskich 1 (m. 49) a także w II Domu Akademickim przy ul. Oleandry.
II Dom Akademicki przy ul. Oleandry w Krakowie, w którym mieszkał Paweł Słania. Źródło: www.szukajwarchiwach.gov.pl.
Pod okiem wybitnych profesorów
Paweł Słania studiował na najstarszym i jednym z najlepszych polskich uniwersytetów, dlatego jego życie w tamtym okresie koncentrowało się przede wszystkim na nauce. Na swojej studenckiej drodze spotkał wielu wybitnych i zasłużonych krakowskich naukowców, ówczesnych i późniejszych profesorów, autorów licznych publikacji i piastujących ważne funkcje w hierarchii uniwersyteckiej i sferze publicznej, a często też politycznej. W gronie wykładowców, u których Paweł Słania zdobywał cenną wiedzę z różnych dziedzin nauki (historia, filozofia, prawo, literatura, teologia, medycyna) można wymienić m.in. takie nazwiska jak: Stanisław Kutrzeba (1876–1946), Władysław Semkowicz (1878–1949), Stanisław Pigoń (1885–1968) Wacław Sobieski (1872–1935), Stanisław Kot (1885–1975), Oskar Halecki (1891–1973), Władysław Konopczyński (1880–1952), Władysław Heinrich (1869–1957), Ludwik Piotrowicz (1886–1957), Henryk Oesterreicher (1892–1942), Józef Feldman (1899–1946), Kazimierz Józef Piwarski (1903–1968), Roman Grodecki (1889–1964), Kazimierz Lepszy (1904–1964), Stanisław Wincenty Maziarski (1873–1956), Jan Kucharzewski (1876–1952), Leon Jan Wachholz (1867–1942), Henryk Barycz (1901–1994), Władysław Szumowski (1875–1954) i Józef Żurowski (1892–1936).
Prof. Stanisław Kot (1885–1975), promotor pracy magisterskiej Pawła Słani. Źródło: www.szukajwarchiwach.gov.pl.
Magisterka - prawie doktorat
Zwieńczeniem studiów miała być praca magisterska, która ostatecznie otrzymała tytuł: „Uniwersytet Jagielloński w latach 1792–1800”. Paweł pisał ją pod kierunkiem profesora Stanisława Kota (1885–1975) – długoletniego kierownika Katedry Historii i Kultury Uniwersytetu Jagiellońskiego specjalizującego się w ideologiach i doktrynach politycznych XVI i XVII wieku. Promotor Pawła Słani ocenił jego pracę na poziomie bardzo dobrym i nawet zasugerował swojemu magistrantowi, że może ona zostać uznana za doktorską, pod warunkiem, że zostanie uzupełniona o materiały archiwalne z Wiednia. Zgodnie z sugestią profesora Paweł Słania po otrzymaniu specjalnej zapomogi udał się w kwietniu 1936 roku do Wiednia, gdzie spędził miesiąc na kwerendzie w austriackim Archiwum Ministerstwa Oświaty, Archiwum Uniwersyteckim i Archiwum Państwowym. Mieszkał tam w Domu Studenckim przy ul. Michaelerstrasse 11. Wszelką pomoc w zdobyciu potrzebnych materiałów i odnalezieniu się w Austrii okazał mu dr Otto Guglia (1904–1984) – historyk, geograf i botanik, pracownik Federalnego Ministerstwa Edukacji (w archiwum naukowym i bibliotece), a także wydziału uniwersyteckiego. Mimo uwzględnienia materiałów z austriackich archiwów praca magisterska (a może nawet doktorska) Pawła Słani nie została obroniona ze względu na wybuch II wojny światowej i powołanie go do wojska (egzamin ostateczny miał wyznaczony na początek października). Z pewnością jego losy potoczyłyby się inaczej, gdyby nie zaistniałe tragiczne okoliczności. Czy młody obiecujący naukowiec miał przed sobą uniwersytecką karierę? Tego nie dowiemy się już nigdy, choć wiele na to wskazywało.
Rękopis pracy seminaryjnej i roboczy maszynopis pracy magisterskiej Pawła Słani. Zbiory Izby Regionalnej w Piekarach Śl.
Nie tylko wykłady
Obok zajęć dydaktycznych Paweł Słania liczne godziny spędzał w bibliotekach (wydziałowej i uniwersyteckiej) oraz archiwach, przygotowując się do zajęć lub pisząc prace zaliczeniowe, seminaryjne i tę najważniejszą – pracę magisterską. W wolnych chwilach udzielał się w Kole Historyków (m.in. jako bibliotekarz), chórze akademickim i korporacji akademickiej „Constantia”, a także często odwiedzał teatry, kina i opery.
Rekrut "z cenzusem"
W trakcie studiów uniwersyteckich Paweł Słania został powołany do służby wojskowej, która w okresie międzywojennym obowiązywała także absolwentów szkół średnich oraz studiów wyższych. Nauka w tego typu szkołach wojskowych trwała wówczas rok. Na jej początku żołnierze posługiwali się tytułem szeregowego (strzelca) „z cenzusem”. Szkolenie kończyło się egzaminem i absolwenci otrzymywali stopień kaprala i tytuł podchorążego. Kolejnym okresem służby była praktyka dowódcza w jednostce wojskowej. Po jej zakończeniu podchorążowie byli zwalniani do rezerwy, a stopień oficerski mogli uzyskać dopiero po odbyciu dodatkowych ćwiczeń. W celu szkolenia rezerwistów powołano w 1932 roku dywizyjne kursy podchorążych rezerwy w czynnych dywizjach piechoty w całej Polsce. Paweł Słania został wysłany na Dywizyjny Kurs Podchorążych Rezerwy przy 73 Pułku Piechoty w Katowicach, ale macierzyście przynależał do 75 Pułku Piechoty z siedzibą w Chorzowie. Jego zasadnicza służba wojskowa trwała od 19 września 1933 roku do 27 lipca 1934 roku. W tym okresie uzyskał kolejno następujące awanse: starszy strzelec (grudzień 1933), kapral (kwiecień 1934) i podchorąży rezerwy (lipiec 1934). Miesiąc później posługiwał się już tytułem plutonowego podchorążego, a 17 września 1934 roku został przeniesiony do rezerwy.
Paweł Słania (najprawdopodobniej pierwszy z lewej) w trakcie ćwiczeń wojskowych. Zbiory Tomasza Kapicy. Koloryzacja: Leszek Bensz.
Paweł Słania z drużyną I plutonu Dywizyjnego Kursu Podchorążych Rezerwy przy 73 Pułku Piechoty, październik 1933. Na zdjęciu nierozpoznany. Zbiory Archiwum Rodziny Katyńskiej w Tarnowskich Górach.
Paweł Słania na ćwiczeniach wojskowych podczas przerwy, sierpień 1935 r. Zbiory Tomasza Kapicy.
Podporucznik rezerwy
Paweł Słania nie poprzestał jednak na ukończeniu podstawowego kursu dla podchorążych rezerwy i latem 1935 roku zgłosił się na ćwiczenia wojskowe, które miały umożliwić mu otrzymanie stopnia oficerskiego. W trakcie ćwiczeń wojskowych od 6 sierpnia do 15 września 1935 roku był dowódcą plutonu strzeleckiego. Dzień przed zakończeniem ćwiczeń został awansowany na sierżanta podchorążego rezerwy a rok później 25 listopada 1936 roku otrzymał ostatni w swojej karierze stopień wojskowy – podporucznika rezerwy. Na tym jednak nie zakończył swojej przygody z wojskiem. Z dokumentów przechowywanych w Centralnym Archiwum Wojskowym wynika, że we wrześniu 1937 roku był on ponownie na ćwiczeniach w 75 Pułku Piechoty w funkcji dowódcy plutonu strzeleckiego. Na tym roku kończą się dokumenty z wojskowego archiwum dotyczące przebiegu służby Pawła Słani. Ostatnie informacje o swoim żołnierskim losie przekazał narzeczonej w listach z lipca i sierpnia 1939 roku ze szkolenia w 36 Pułku Piechoty Legii Akademickiej na warszawskiej Pradze. Podstawowywm zadaniem pułku, w którym Paweł Słania odbywał ostatnie szkolenie wojskowe w swoim życiu było właśnie szkolenie bojowe. Paweł nie wspominał jednak w listach o wyczerpujących ćwiczeniach, musztrze, strzelnicy i manewrach na poligonie. Opisywał natomiast często wykłady i egzaminy, które nie sprawiały mu większych kłopotów. W jednym z listów nawet porównał je do realiów studenckich:
Jutro już mamy egzamin a w piątek drugi. Lecz są takie egzaminki w porównaniu do egzaminów uniwersyteckich
Dokumenty z Centralnego Archiwum Wojskowego dotyczące przebiegu służby wojskowej Pawła Słani w 75 Pułku Piechoty.
Początkujący belfer
Paweł Słania w trakcie swojego krótkiego życia nie zdążył rozwinąć zawodowej kariery. Okres studiów uniwersyteckich, przerywanych ćwiczeniami wojskowymi, wydłużył proces studiowania, a tym samym opóźnił moment rozpoczęcia pracy. Wiadomo, że Paweł Słania kształcił się w charakterze nauczyciela pod okiem dr. Władysława Czaplińskiego (1905-1981) w V Państwowym Gimnazjum Neoklasycznym w Krakowie (V Państwowe Gimnazjum i Liceum typu humanistycznego) mieszczącym się przy ul. Kochanowskiego 5. Chętnie dzielił się swoimi wrażeniami z hospitowanych lub prowadzonych samodzielnie lekcji ze swoją narzeczoną.
Ogólnie lekcja wypadła dobrze; jestem więc zadowolony. Przed klasą czułem się swobodnie i pewnie. Postaram się, o ile dr. Czapliński pozwoli poprowadzić jeszcze jedną lekcję. (…) Sądzę kochana Dziecinko, że w gimnazjum dam sobie rady zupełnie. Jest to Najdroższa Meruniu bardzo miłe uczucie, gdy się prowadzi lekcję, podczas której oczy uczniów są skierowane na Ciebie i słuchają Cię z uwagą.
Po powrocie do Piekar w 1938 roku podjął pracę w Publicznej Szkole Dokształcającej Wiejskiej, o czym świadczy wpis w szkolnej kronice w roku szkolnym 1938/1939. Był wówczas opiekunem klasy II b. Nie była to jednak praca w pełnym wymiarze godzin, ponieważ lekcje odbywały się tylko dwa razy w tygodniu w godzinach popołudniowych. Poza tym Paweł Słania nie miał jeszcze w pełni skończonych studiów wyższych i nieobronioną pracą magisterską. Z listów wiadomo także, że w styczniu 1939 roku składał aplikację do Biblioteki Śląskiej w Katowicach, a pół roku później do Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego.
Zdjęcie legitymacyjne Pawła Słani z pieczątką Starostwa w Świętochłowicach. Zbiory Józefa Słani.
Budowniczy Kopca Wyzwolenia
Paweł Słania jako członek Koła Akademików Szarlej–Piekary uczestniczył w jednym z najważniejszych przedsięwzięć dwudziestolecia międzywojennego w Piekarach Śląskich jakim była budowa Kopca Wyzwolenia Śląska. Paweł i jego koledzy studenci pracowali przy budowie kopca przez 3 godziny w dniu 25 lipca 1933 roku. W zbiorach Izby Regionalnej zachowały się dwie fotografie z tego dnia oraz wpis w „Złotej Księdze założonej z okazji budowy Kopca Wyzwolenia Śląska w Wielkich Piekarach z lat 1932–1937”: „Koło Akademików Szarlej–Piekary pracowało dnia 25.VII.1933 przy sypaniu Kopca Wyzwolenia w liczbie 13 członków przez 3 godziny. Za Koło: Świerczyna Jerzy (skarb.) [nieczytelne] Ignacy (sekret.)”
Paweł Słania (drugi od prawej z kilofem) na budowie Kopca Wyzwolenia w Piekarach Śląskich wraz członkami Koła Akademików. Zbiory Izby Regionalnej w Piekarach Śl.
Wśród Miłośników Piekar Śląskich
Paweł Słania był jednym z prekursorów archiwistyki społecznej i muzealnictwa w Piekarach Śląskich. 9 kwietnia 1938 roku, wraz z Karolem Ciskiem i Janem Hanszlą w charakterze sekretarza–korespondenta powołał Kółko Miłośników Piekar Śląskich przy miejscowym oddziale nieznanej organizacji o skrócie P.Z.P. Organizacja składała się z sześciu sekcji: archiwalnej (Paweł Słania), muzealnej i prasowej (Jan Hanszla, Karol Cisek), ludoznawczej i sztuki ludowej (prof. Stanisław Chrzanowski, Wawrzyniec Czempiel), historycznej (ppłk Franciszek Piłsz, Melchior Bibiela), przyrodniczej (kierownik szkoły Klemens Ogaza, nauczyciel Karol Gzyl) i finansowej (nauczyciel Alojzy Koterzyna). Osoby, które zamierzały w 1938 roku wraz z Pawłem Słanią zorganizować w Piekarach Śląskich muzeum miały już wtedy znaczny wkład w pielęgnowanie lokalnej tradycji i kultury, a niektórzy wywodzili się z bliskiego otoczenia Wawrzyńca Hajdy. Karol Cisek (1875–1945) był m.in. współzałożycielem i prezesem Chóru Cecylia, skarbnikiem Towarzystwa Alojzjanów, kolekcjonerem staroci, popularyzatorem prasy na ziemi piekarskiej i redaktorem pisma „Piekarskie Wiadomości Parafialne”. Jan Hanszla (ur. 1896), redagował czasopismo „Głos z nad Brynicy” i publikował szkice historyczne i biograficzne na łamach „Polski Zachodniej”, „Katolika”, „Nowin” i Gazety Jarocińskiej”. Wawrzyniec Czempiel, bliski krewny ks. Józefa Czempiela był członkiem Rady Gminnej w Wielkich Piekarach w okresie międzywojennym i podpisał się pod wnioskiem o nadanie praw miejskich Piekarom Śląskim w 1939 roku.
Artykuł w czasopiśmie „Katolik” z 1938 roku informujący o założeniu (m.in przez Pawła Słanię) Kółka Miłośników Piekar Śląskich. Źródło: www.sbc.org.pl.
Niezrealizowana wizja muzeum
Nowa inicjatywa piekarska szybko zyskała uznanie ówczesnej opinii publicznej, która okrzyknęła ją „bardzo poważną placówką kulturalno–naukową”, której głównym zamiarem było powołanie regionalnego muzeum z siedzibą w Piekarach Śląskich oraz szerzenie kultury i oświaty. Niezwłocznie ogłoszono akcję zbierania pamiątek wśród mieszkańców poprzez ogłoszenia w „Wiadomościach Parafii Św. Trójcy” i „Piekarskich Wiadomościach Parafialnych.” Niestety II wojna światowa przekreśliła plany Pawła Słani i jego przyjaciół–historyków, a wizja muzeum nie została zrealizowana po dziś dzień.
WYBRANKA SERCA
Paweł Słania i Maria Lortz na piekarskiej Kalwarii w 1933 roku.
Maria z Lortzów
Paweł Słania blisko związany był z Marią Lorc (Lortz), którą poznał w Piekarach Śląskich w okolicach 1 listopada 1932 roku i do wybuchu II wojny światowej pozostawał z nią w bliskiej relacji, mimo odległości oraz różnic w statusie społecznym i majątkowym. Świadectwem ich przywiązania są listy pisane między 1933 a 1939 rokiem i wspólne fotografie oraz fakt, że Maria po tragicznej śmierci swojego narzeczonego do końca swoich dni dochowała mu wierności.
Maria Barbara Lortz urodziła się w Piekarach Śląskich (wówczas Deutsch Piekar) 3 grudnia 1910 roku. Była córką Franciszka Ryszarda (1884-1940) i Agnieszki (1888-1969) z domu Kostorz, którzy pobrali się w Rozbarku 4 lutego 1907 roku i doczekali się pięciorga dzieci, spośród których tylko Maria urodziła się w Piekarach Śląskich. Pozostałe rodzeństwo Marii, według akt metrykalnych przyszło na świat w miejscowościach wchodzących dziś w skład Bytomia: Rozbarku i Łagiewnikach:
- Wilibald Paweł (ur. w 1909 roku)
- Walter Jerzy (1912-1981)
- Jan Andrzej (1916-1975)
- Anna Elżbieta (1919-1988)
Maria Lortz na zdjęciu z okresu międzywojennego. Zbiory Tomasza Kapicy.
Powstańczy rodowód
Rodzice Marii wraz z dziećmi przeprowadzili się do ówczesnych Piekar Wielkich na początku lat 20. z powodu prześladowań politycznych, które groziły im ze względu na propolską postawę w okresie powstań śląskich i plebiscytu na Górnym Śląsku. Ojciec Marii podobnie jak jego bracia Jan i Stefan w kluczowym dla rodzinnej ziemi momencie zaangażował się w działalność na rzecz przyłączenia Górnego Śląska do Polski poprzez udział w powstaniach śląskich i plebiscycie. Franciszek nie odgrywał jednak tak znaczącej roli jak jego brat Jan (1888-1942) – jeden z czołowych organizatorów konspiracji górnośląskiej w Bytomiu, który wydał rozkaz rozpoczęcia I powstania śląskiego w powiecie bytomskim, a w trzecim powstaniu dowodził I batalionem wojsk powstańczych katowickiego 1 pułku pod dowództwem Walentego Fojkisa.
Trudne lata 20.
Pierwsze lata po przeprowadzce do ówczesnych Wielkich Piekar nie były łatwe dla rodziny Lortzów. Matka Marii była krawcową i jak większość ówcześnie żyjących Ślązaczek zajmowała się w znacznej mierze domem i wychowaniem dzieci. Ojciec Marii, Franciszek pracował w latach 20. jako zastępca oberżysty (właściciela karczmy) Benkiego, i jak sam stwierdził wówczas, nie był w stanie utrzymać siedmioosbowej rodziny. W 1924 roku została mu przyznana renta inwalidy wojskowego. W późniejszych latach sytuacja materialna rodziców Marii poprawiła się. W 1928 roku Franciszek Lortz został wybrany prezesem filii Związku Restauratorów w Piekarach Śląskich. Pełnił tę funkcję do 1936 roku i jako wiceprezes pozostał czynnym działaczem tej organizacji do wybuchu II wojny światowej. Ojciec Marii prowadził w Piekarach również swoją wytwórnię soków, handel hurtowy napojami alokoholowymi i gospodę.
Śmierć ojca w obozie
Mniej więcej w tym samym czasie gdy w Katyniu odbywały się masowe zbrodnie na polskich oficerach, Niemcy aresztowali ojca Marii i osadzili go najpierw w obozie koncentracyjnym Dachau, a następnie w Mauthausen-Gusen. Tam zginął z rąk ówczesnego komendanta obozu Karla Chmielewskiego nazywanego „diabłem z Gusen”. Owdowiałą matką zaopiekowała się Maria, która okupację przeżyła w rodzinnej miejscowości.
W rodzinnym biznesie
Maria uczęszczała do ośmioklasowej szkoły powszechnej w Piekarach Śląskich w latach 1917–1925 roku. W 1930 roku ukończyła roczny kurs handlowy w Chorzowie i w następnym roku podjęła swoją pierwszą poważną posadę jako pracownik umysłowy w hurtowni tytoniowej swojego stryja Jana Lortza w Lipinach (Świętochłowice). Z listów pisanych do swojego narzeczonego wynika również, że w latach 30. pomagała swoim rodzicom prowadzić w Piekarach Śląskich szynk (gospodę). W 1936 roku, pozostając w branży handlowej przeniosła się do Wytwórni Soków Owocowych w Piekarach Śląskich, którą prowadził jej brat. Do wybuchu wojny pełniła tam funkcję księgowej. Jak wynika z własnoręcznie sporządzonego w 1961 roku życiorysu, w okresie okupacji kontynuowała pracę w Wytwórni Soków Owocowych, lecz na niższym stanowisku – jako pomoc biurowa.
Pomoc nauczyciela
Po zakończeniu działań wojennych i stopniowej odbudowie struktur miejskich w Piekarach Śląskich oraz z powodu braków kadry nauczycielskiej Maria podjęła pracę w Szkole Powszechnej nr 6 w charakterze pomocy nauczyciela. W czasie pracy w szkole ukończyła 6–tygodniowy wstępny Kurs Pedagogiczny w Sosnowcu z wynikiem dobrym.
Pani bibliotekarka
Dalsza zawodowa droga Marii oscylowała wokół prac administracyjnych, biurowych i księgowych w różnych podmiotach, ale zawsze w charakterze pracownika umysłowego. W latach 1946–1948 była zatrudniona w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Piekarach Śląskich w charakterze bibliotekarki. W tym samym czasie dorabiała w godzinach popołudniowych w Spółdzielni Pracy „Wytrwałość” w charakterze kierownika administracyjnego.
Bolesławiecki epizod
Kolejne lata zawodowe Maria Lortz przepracowała poza Piekarami Śląskimi, a czasowo także poza Górnym Śląskiem. W listopadzie 1948 roku objęła posadę księgowej w Zjednoczeniu Metali Nieżelaznych w Zakładach Huty „Wizów” w Bolesławcu na Dolnym Śląsku, ale ze względu na zły stan zdrowia matki wróciła w rodzinne strony w lipcu 1949 roku.
Księgowa z doświadczeniem
Niedługo potem otrzymała zatrudnienie w Rudzkim Zjednoczeniu Przemysłu Węglowego w Bytomiu na stanowiskach: samodzielnej księgowej i starszej księgowej instruktorki w Sekcji Kosztów Własnych. Wiosną 1957 roku przeniosła się do Kopalni Węgla Kamiennego „Paweł” w Rudzie Śląskiej – Chebziu podlegającej Bytomskiemu Zjednoczeniu Przemysłu Węglowego. Pracowała tam na stanowiskach kierownika Sekcji Księgowości Finansowej i kierownika Sekcji Obrotu Finansowego i Rozrachunków Osobowych, opracowując jednocześnie inwestycje i remonty kapitalne kopalni. Cieszyła się dobrą opinią wśród swoich przełożonych i uznawana była za pracownika godnego polecenia:
Na powierzonych Jej stanowiskach Ob.[ywatelka] Lorc wywiązywała się zawsze ze swoich obowiązków ku zadowoleniu przełożonych. Posiada wielki zasób wiadomości fachowych z dziedziny księgowo–finansowej i jest dobrą organizatorką pracy. Jest inteligentna, zrównoważona i chętna do pomocy innym pracownikom. Pod względem etyczno–moralnym prowadziła się bez zarzutu. Bezpartyjna. Ob. Lorc jest w pracy zawodowej dobrą, sumienną i zdyscyplinowaną pracowniczką.
Maria i Paweł na krakowskich Plantach. Zbiory Archiwum Rodziny Katyńskiej w Tarnowskich Górach.
Ostatnia posada na "Julce"
Ostatnim przystankiem w zawodowej karierze Marii Lortz była Kopalnia Węgla Kamiennego „Julian”, do której przeniosła się na własną prośbę ze względu na bliskie położenie zakładu pracy względem miejsca zamieszkania. W latach 1961–1967pełniła tam funkcję starszej księgowej, a następnie starszego referenta zakładowego. 1 stycznia 1971 roku przeszła na emeryturę w wieku 60 lat.
Wieczny odpoczynek
Maria Lortz zmarła 6 lipca 1981 roku w Piekarach Śląskich i została pochowana na miejscowym cmentarzu parafii Imienia Najświętszej Marii Panny i św. Bartłomieja.
LISTY DO UKOCHANEJ
Kolekcja listów Pawła Słani do Marii Lortz. Zbiory Izby Regionalnej w Piekarach Śl.
Nie tylko z Krakowa
Paweł Słania prowadził w latach 30. ożywioną korespondencję ze swoją narzeczoną gdy przebywał poza Piekarami Śląskimi. Najwięcej listów wysyłał z Krakowa, w którym studiował. Część listów wysyłał także z miejsc związanych z jego służbą wojskową: z Chorzowa, Oświęcimia, Kłobucka, Szczepocic, Miękinii, Rybnej, Rybnika, Piotrowic Śląskich i Warszawy. Kilka listów pochodzi z Wiednia, w którym Paweł przebywał na wyjeździe naukowym. Ostatni list wysłał z Kozielska w ZSRR i był to jednocześnie list do rodziców.
W zbiorach Izby Regionalnej w Piekarach Śląskich przechowywane są 144 listy Pawła do Marii z lat 1933-1939:
- 1933 – 32 listy (14 stycznia–30 grudnia)
- 1934 – 26 listów (8 stycznia–11 grudnia)
- 1935 – 38 listów (9 stycznia–18 grudnia)
- 1936 – 30 listów (14 stycznia–30 września)
- 1937 – 10 listów (9 maja–13 września)
- 1939 – 8 listów (6 lipca–22 listopada)
Kochanej Meruni
Najobszerniejszym i bez wątpienia najważniejszym wątkiem listów Pawła do Marii była ich bliska relacja, mimo odległości oraz różnic w statusie społecznym i majątkowym. Czytając listy krakowskiego studenta do przebywającej w Piekarach narzeczonej, dostrzega się głębokie uczucie łączące tych dwojga ludzi. Ich związek na odległość trwający przez całe lata 30. i wzajemna miłość były motywem przewodnim tej romantycznej korespondencji. Wielokrotnie wyrażał w listach tęsknotę za ukochaną, czasami skarżył się na dzielącą ich odległość, często obsypywał ją komplementami, wyobrażał sobie spędzane wspólnie chwile i dążył do zachowania jak najlepszych relacji. W listach znajdziemy wiele przykładów romantycznych opisów autorstwa Pawła Słani.
Moja Meruniu! (...) jesteś godna miłości wielkiej za szlachetny charakter jak i za piękność. Jestem dumny, że mam tak piękną Merunię, z którą z całą przyjemnością pokażę się wszędzie. Nieraz Moja Najdroższa Meruniu mówiłem Ci, że jeśli kogoś pokocham to nie dla pieniędzy; przecież pieniądz jest tak płynny, a dla mnie wobec charakteru Twego Meruniu bez wartości jest pieniądz.
List Pawła do Marii z 8 stycznia 1934 r. Zbiory Izby Regionalnej w Piekarach Śl.
Życie żaka
Bardzo ważnym tematem korespondencji jest wątek akademicki, który pojawia się niemal w każdym liście. Widać, że studia na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie były dla niego czymś bardzo ważnym, choć wymagały wielu poświęceń i ciężkiej pracy, o czym wielokrotnie wspominał, studiując podręczniki lub pisząc prace zaliczeniowe do późnych godzin nocnych. Obejmująca kilka lat korespondencja jest ciekawym źródłem do poznania niektórych aspektów życia akademickiego w Krakowie w latach 30. Z listów Pawła do Marii wyłania się obraz Krakowa jako miasta tętniącego życiem studenckim, do którego zjeżdżali się młodzi ambitni ludzie chcący zdobyć wykształcenie na jednym z najlepszych uniwersytetów w Europie. W listach znajdziemy kilkadziesiąt nazwisk wybitnych profesorów, którzy już wtedy zasłynęli swoimi osiągnięciami naukowymi lub byli dopiero na początku swojej kariery.
Życie kulturalne Krakowa
Z zachowanych listów wynika, że mimo skromnego budżetu Paweł Słania brał aktywny udział w życiu kulturalnym. Na podstawie języka, nienagannego pisma i poprawnej polszczyzny widać, że nadawca reprezentował wysoką kulturę. Był częstym bywalcem kin i teatrów, w których regularnie podziwiał polskie i zagraniczne filmy oraz opery, chóry, rewie, spektakle i inne występy artystyczne. Z każdej obejrzanej sztuki lub filmu składał relację swojej narzeczonej, podając tytuł i odtwórców głównych ról. W Krakowie najczęściej odwiedzał takie miejsca jak: Teatr Słowackiego, Teatr Stary, Teatr Bagatela i Kinoteatr Uciecha; w Warszawie: kina Napoleon i kino Palladium. Paweł doskonale orientował się także w obsadzie oglądanych sztuk, dlatego wśród wielu treści przekazywanych swojej narzeczonej nie omieszkał wspomnieć o wielu wybitnych śpiewakach operowych, których widział: Janie Kiepurze, Zygmuncie Mossoczym, Adamie Doboszu, Bolesławie Wallku–Walewskim, Eugeniuszu Mossakowskim, Adzie Sari i Wandzie Wermińskiej.
Żołnierski los
Ostatnim wątkiem, który pojawia się w wielu listach Pawła do Marii to służba wojskowa oraz kurs podoficera rezerwy, które zbiegły się z jego studiami uniwersyteckimi. Czas spędzony w koszarach i na poligonie wyraźnie zaznaczył się w świadomości autora listów, ponieważ tym okolicznościom poświęcił wiele miejsca w swojej korespondencji. Choć przez swoich przełożonych był bardzo dobrze oceniany i miał predyspozycje do bycia dowódcą, bliższe mu były sale wykładowe i biblioteki niż wojskowe prycze i musztra. Służba wojskowa w tamtych czasach była wymagająca, a dyscyplina towarzyszyła rekrutom każdego dnia. Wcielani do rocznej służby maturzyści i studenci nie zawsze byli w stanie sprostać wymagającym ćwiczeniom, wielokilometrowym marszom (np. z okolic Radomska do Chorzowa) i manewrom w warunkach atmosferycznych, których nie można było nazwać komfortowymi. Stąd też Paweł Słania czasami przelewał swoją gorycz na papier i szukał zrozumienia u swojej narzeczonej.
Koperta z pieczątką wojskową 75 Pułku Piechoty. Zbiory Izby Regionalnej w Piekarach Śl.
Hajmat
Z zachowanej korespondencji wyłania się także obraz człowieka, któremu bardzo bliskie były rodzinne korzenie czyli Piekary Śląskie lub szerzej Górny Śląsk. W listach często wracał do znanych sobie krajobrazów i spędzanych chwil na łąkach nad Brynicą. Chętnie oprowadzał po Krakowie wycieczki szkolne z rodzinnego miasta. Utrzymywał kontakt z piekarskimi nauczycielami – m.in. Michałem Gonciarzem (kierownikiem Szkoły nr 3 i nauczycielem w Publicznej Szkole Dokształcającej Wiejskiej), Jadwigą Palińską i Stanisławą Skórczyńską. W 1935 roku podjął się organizacji wycieczki na Górny Śląsk ze studentami z Koła Historyków. Otrzymał wówczas zezwolenie na zwiedzanie kopalni „Pole Wschodnie” w Chorzowie (Kopalnia „Król”), Śląskich Zakładów Technicznych oraz zakładów w Piekarach Śląskich. Utrzymywał także kontakty z urzędnikami piekarskimi, o czym świadczyło spotkanie w 1935 roku podczas defilady Związku Powstańców Śląskich. W krakowskiej restauracji „Hawełka” rozmawiał z naczelnikiem gminy Piekary Śląskie Bartłomiejem Płonką, ławnikiem gminnym Feliskem Wróblem i niejakim Bruczkowiczem – dozorcą pływalni w Brzezinach Śląskich. Podczas jednej z wizyt w Szarleju spotkał się z urzędnikiem biura gminnego Józefem Kołodziejczykiem. Uważnie śledził też aktualną prasę i wybierał artykuły poświęcone sprawom śląskim, o czym zawsze starał się wspomnieć swojej narzeczonej, szczególnie gdy pojawiało się nazwisko jej stryja Jana Lortza z Lipin (dziś Świętochłowice) – zasłużonego powstańca śląskiego i swego czasu prezesa Związku Powstańców Śląskich. Po studiach planował wrócić do rodzinnej miejscowości i tak zrobił, ale mieszkając jeszcze w Krakowie martwił się o los swojego „hajmatu”, który w jego przekonaniu mocno podupadał w okresie międzywojennym. Pisał o tym w jednym z listów do Marii:
Nie wiem, ogarnia mnie jakiś pesymizm i zmęczenie. Tem więcej, gdy się czyta co się dzieje na Śląsku o tej strasznej nędzy i bezrobotnych
Fragment listu z 30 maja 1935 r. wysłanego z Krakowa. Zbiory Izby Regionalnej w Piekarach Śl.
Na pogrzebie Marszałka Piłsudskiego
Paweł Słania był dobrze zorientowany w sytuacji politycznej międzywojennej Polski i Europy. Na łamach listów chętnie komentował aktualne wydarzenia, o których przeczytał w prasie („Ilustrowany Kurier Codzienny”, „Czas”, „As” „Polska Zachodnia”), usłyszał w radiu lub był ich naocznym świadkiem. Najszerzej relacjonował pogrzeb Marszałka Józefa Piłsudskiego w 1935 roku:
Wstaliśmy z rana o godz. 4.30. Już o godzinie 5.45 maszerowałem do miasta, stałem na trotuarze na plantach, od 6–12 godziny (aż mnie nogi bolały). Pogrzeb otwierała kawalerja, z każdego pułku poczet z sztandarem, którą prowadził generał Orlicz Dreszer; potem jechała artyleria – prowadził generał Müller, prowadził ją generał Zajonc. Sztandarów samych pułkowych było koło 120; ze Śląska przywieziono 160 sztandarów a innych trudno zliczyć. Prócz duchowieństwa rzymsko–katolickiego brało udział i grecko–katolickie z patrjarchą Szeptyckim. Prowadzili przed duchowieństwem jego konika. Zwłoki jechały na lawecie. Jak o 9.10 ruszyli to z małymi przerwami maszerowali do godziny 14–stej a to i tak wszyscy nie maszerowali w pogrzebowym kondukcie. Widziałem p. Prezydenta Mościckiego, prezesa ministrów Sławka Walerego, min. spraw zagr. Becka no i wielu innych przedstawicieli państw zagranicznych, między innymi min. franc. Lavala, marszałka Petain, Göringa a potem generalicję i bardzo dużo wojskowych. Kiciuniu! gdybyś widziała cały ten pochód, to byś zauważyła jak bardzo wielu miał nasz „Dziadek” sympatyków. Gdzie ludzie wchodzili na drzewa, na domy, stołki, drabiny, parkany. Wielkie wrażenie wywarły na mnie salwy armatnie (101) gdy Go marszałka składali do grobu. Bili z armat przez 5–minut; przez ten czas panowało milczenie.
Fragment listu z 9 lipca 1939 r. wysłanego z Wilanowa. Zbiory Izby Regionalnej w Piekarach Śl.
Z życia wzięte
Z listów Pawła do Marii można odczytać także stan międzywojennej opieki stomatologicznej:
Poszedłem raz do dentysty, lecz ten nie przyjął mnie, bo kończy niby praktykę, a w ogóle postępują jakby nam czynili łaskę. Kazali mi się zgłosić w marcu. To też gdy będę miał czas pójdę sobie prywatnie, a nie do dziadów w ambulatorium dentystycznym.
WOJENNY LOS I ŚMIERĆ W KATYNIU
W służbie Ojczyźnie
Z dużym prawdopodobieństwem możemy przyjąć, że Paweł Słania 24 sierpnia 1939 roku podczas powszechnej „cichej” mobilizacji, jako oficer rezerwy, został wysłany w głąb kraju w celu uzupełnienia etatów oficerskich w tworzonych oddziałach Wojska Polskiego. Po agresji Związku Radzieckiego na Polskę 17 września 1939 roku dostał się do niewoli i trafił do obozu w Kozielsku. Warunki, w których przebywał wraz z innymi jeńcami urągały ludzkiej godności, a niepewność losu, brak kontaktu z rodzinami, głód i chłód potęgowały uczucie strachu. Polscy jeńcy nierzadko o wielkich zasługach dla swojej ojczyzny zostali pozbawieni godności i sprowadzenie do roli niewolników, a tylko Sowieci wiedzieli jaki los ich czekał. 22 listopada 1939 roku Paweł wysłał list do rodziny i narzeczonej Marii. Rzeczony list pozwala jedynie przypuszczać, w jaki sposób znalazł się on w sowieckiej niewoli. Adolf Rzeźniczek, z którym Paweł przebywał w obozie i o którym pisał w ostatnim liście, według dokumentów Instytutu Pamięci Narodowej został zmobilizowany w 1939 roku do Ośrodka Zapasowego 14 Dywizji Piechoty. Ośrodek zlokalizowany był w najbliższej okolicy Kutna. Wobec zagrożenia zbliżających się wojsk niemieckich został ewakuowany na Wschód. W drodze do Warszawy kolumny marszowe zostały zaskoczone przez oddziały niemieckie podchodzące od strony Pruszkowa i Błonia. Uległy rozproszeniu i już nie zebrały się w całości mimo obowiązującego miejsca zbiórki w Garwolinie. Ostatecznie gros ośrodka przedostała się przez Mińsk Mazowiecki i Radzyń Podlaski do Kowla, gdzie uległ on demobilizacji na wieść o agresji sowieckiej 17 września 1939 roku. Czy Paweł Słania i Adolf Rzeźniczek – młodzi oficerowie rezerwy – po ogłoszeniu mobilizacji mogli trafić do tej samej jednostki wojskowej i w tym samym miejscu dostać się do niewoli radzieckiej? Na to pytanie nie uzyskamy jednoznacznej odpowiedzi, ale istnieje duże prawdopodobieństwo, że tak właśnie było.
Morderstwo z zimną krwią
5 marca 1940 roku Józef Stalin w Moskwie na wniosek Ławrientija Berii szefa NKWD wydał decyzję o wymordowaniu Polaków przebywających od końca września 1939 roku w obozach specjalnych (w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie) i więzieniach NKWD. Od 3 kwietnia do 19 maja 1940 roku, codziennie, setki jeńców było wywożonych z obozów specjalnych i mordowanych strzałem w głowę z bliskiej odległości. Dodatkowo część oficerów było związywanych w charakterystyczny sposób za pomocą sznura zaciskającego szyję i ręce. Po dokonaniu zbrodni zwłoki bestialsko pomordowanych Polaków wywożono samochodami do lasu i zasypywano pod ziemią w ogromnych dołach, rzucając ciała jedne na drugich. Zbrodnia katyńska trzymana była przez Rosjan w tajemnicy, a rodziny pomordowanych w kwietniu 1940 roku polskich jeńców wojennych przez następne lata nadal miały nadzieję na zobaczenie swoich bliskich po zakończeniu wojny. Taką nadzieją żyła z pewnością rodzina Pawła, jak i jego narzeczona Maria Lortz, która utrzymywała kontakt z Wilhelmem Słanią (młodszym bratem Pawła) wysłanym do prac w gospodarstwie rolniczym w Langenargen w Niemczech. W jedynym znanym nam liście Wilhelma do Marii z 5 października 1941 roku próbował on podtrzymywać na duchu przyszłą szwagierkę, jak i zapewne samego siebie: „Nie wiem, czy Pani wiadomo, że jeńcy polscy, którzy byli w Rosji, mieli być zaciągnięci do polskiej armii, którą tworzył generał Sikorski w Rosji, więc kto wie, czy Paweł znowu nie służy”. Brat Pawła miał na myśli oddziały Wojska Polskiego, tzw. Polskie Siły Zbrojne w ZSRR (Armia Andersa), podporządkowane legalnemu rządowi RP na emigracji. Powstały one po wybuchu wojny między III Rzeszą z ZSRR, zawarciu układu Sikorski-Majski oraz ogłoszeniu amnestii dla obywateli polskich w ZSRR w 1941 roku. Wilhelm Słania miał nadzieję, że jego brat Paweł znalazł się w gronie kilkuset tysięcy polskich jeńców i więźniów uwolnionych z więzień, łagrów i innych miejsc odosobnienia, w tym świadków zbrodni katyńskiej i innych masowych zbrodni NKWD. Pisząc ten list, nie wiedział niestety, że jego brat już od 1,5 roku spoczywał w bezimiennym dole w katyńskim lesie.
Zbrodnia bez kary
Zbrodnia katyńska wyszła na jaw 13 kwietnia 1943 roku, gdy strona niemiecka poinformowała opinię publiczną o odkryciu masowych grobów w Katyniu. Władze sowieckie natychmiast zaprzeczyły tym informacjom i oskarżyły Niemców o dokonanie tej zbrodni. Ekshumacja polskich oficerów rozpoczęła się niemalże natychmiast. W urzędowym wykazie niemieckim pt. „Amtliches Material zum Massenmord von Katyn” opublikowano pod numerem ewidencyjnym 3223 informację o wydobytych zwłokach Pawła Słani (pod nazwiskiem Stania), przy których znaleziono list oraz kartę biblioteczną. Nie wiadomo, w którym momencie informacja o śmierci Pawła Słani dotarła do jego rodziny, ale dopóki tak się nie stało, jego rodzice, rodzeństwo i narzeczona żyli nadzieją, która – jak wiemy – umiera zawsze ostatnia. Niestety i ona w pewnej chwili umarła.
Według dzisiejszych ustaleń funkcjonariusze NKWD zamordowali w okrutny sposób co najmniej 21 857 obywateli polskich, m.in. z trzech obozów specjalnych:
- w Katyniu - 4421 jeńców z obozu w Kozielsku
- w Miednoje - 6311 jeńców z obozu w Ostaszkowie
- w Charkowie - 3820 jeńców z obozu w Starobielsku
OSTATNI LIST
Listu z obozu jenieckiego w Kozielsku skierowany do narzeczonej i rodziców. Zbiory Izby Regionalnej w Piekarach Śl.
Swój ostatni list Paweł Słania wysłał 22 listopada 1939 roku z sowieckiego obozu jenieckiego w Kozielsku. Pierwszą stronę listu skierował do rodziców. Na wstępie zaznaczył, że jest w Rosji, oraz zapytał o zdrowie swoich najbliższych. Przywołał nazwiska kilku towarzyszy broni, z którymi przebywał w obozie – głównie oficerów rezerwy, którzy wezwani obowiązkiem służenia ojczyźnie porzucili pracę nauczycielską i chwycili za broń. Wśród wspomnianych osób znaleźli się: Szymon Konrad Bączkowicz (1910–1940) z Radzionkowa, Eugeniusz Jan Róg (1908–1940) z Sosnowca, Edmund Żochowski (1898–1940) z Piekar Śląskich, Adolf Franciszek Rzeźniczek (1904–1940) spod Lublińca, Antoni Wincenty Rzeźniczek (1906–1940) z Rozbarku, Jan Matejczyk (1904–1940) z Bytomia i Ignacy Warczok. Drugą stronę listu Paweł Słania skierował do narzeczonej Marii Lortz (1910–1981), z którą był w bliskiej relacji od 1932 roku i planował wziąć ślub. W tej części listu wyraził ogromną tęsknotę za ukochaną i postawił wiele pytań, na które najprawdopodobniej nigdy nie otrzymał odpowiedzi.
Kozielsk, 22.XI.1939
Najdrożsi Rodzice!
Znajduję się w Rosji. Jestem cały i zdrów, czego i Wam życzę z całego serca. Jak Wam się udały ziemniaki i kapusta? Jak tam ze zdrowiem Tatusia i Mamusi? Spotkałem tutaj Gienka Roga i Rzochowskiego, nauczyciela z naszej miejscowości. Jest ze mną Adolf Rzeźniczek z Wielkich Hajduk, ul. Włodarskiego 7 i drugi Rzeźniczek Antoni z Chorzowa Miasta, ul. Hołupka 5 . Znajduje się tu Jan Matejczyk z Chorzowa, ul. Stawowa 4 oraz Ignacy Warczok , który pozdrawia ciotkę Słowik w Katowicach, ul. Plebiscytowa 26. Proszę powiadomić Ich rodziny. Dajcie znać Doktorowi Płonce, że jest ze mną Szymon Bączkowicz z Radzionkowa. Załączam serdeczne życzenia choć spóźnione szczęścia i zdrowia tak Jadzi jak i bratu Maksymilianowi. Pogoda u nas piękna lecz w ostatnich dniach nieco się oziębiło, lekki mróz. Kończąc zasyłam serdeczne pozdrowienia i najlepsze życzenia Wesołych Świąt.
Wasz Paweł (syn i brat)
Drugą stronę dla Mary
Najukochańsza Mary!
Żałuję bardzo, żeśmy się jeszcze we wrześniu nie mogli pobrać. Skoro tylko jednak wrócę to na pewno to zaraz uskutecznimy, o ile zechcesz tak długo zaczekać. Myślę o Tobie bardzo często, w niektóre dni jednak specjalnie dużo. Ostatnimi czasy śniłaś mi się stale. Czuję się dobrze, lecz brak mi bardzo Ciebie. Tęsknica za Tobą wzrasta z każdym dniem. W związku z Twymi urodzinami życzę Ci aby się spełniły jak najszybciej Twoje najgłębsze życzenia. Jak tam z Twoim zdrowiem? Co słychać u Was w Rodzinie? Gdzie się znajdują obecnie Stryjostwo z Lipin? Czy nie zginęły moje świadectwa i praca magisterska przypadkiem? Proszę mi podać adres kuzyna mojego z Niemiec jak i z Ameryki. Kończąc zasyłam serdeczne pozdrowienia dla Ciebie i Twojej Rodziny.
Twój zawsze Ci wierny
Paweł
Proszę adresować w ten sposób:
Сланя Павел Петрович С.С.С.Р. город Козельск Смоленской области Почтовый ящик N12
Orzełek z przedwojennej czapki garnizonowej Pawła Słani. Zbiory Izby Regionalnej w Piekarach Śl.
PAMIĘĆ PO LATACH
Odznaczenie, awans, tablice
W 1985 roku Paweł Słania został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Kampanii Wrześniowej 1939 roku przez Prezydenta RP na Uchodźstwie Edwarda Raczyńskiego. W 1992 roku w Kościele Najświętszej Marii Panny i św. Bartłomieja w Piekarach Śląskich odsłonięto ku jego pamięci pamiątkową tablicę. Mimo starań nie ustrzeżono się pomyłek. Na Polskim Cmentarzu Wojennym w Miednoje umieszczono w 2000 roku nazwisko SŁANINA zamiast SŁANIA. Decyzją Ministerstwa Obrony Narodowej 5 października 2007 roku Paweł Słania został pośmiertnie mianowany na stopień porucznika Wojska Polskiego.
Scalanie spuścizny
W 2020 roku rozpoczął się proces scalania spuścizny Pawła Słani. Dzięki zainicjowanej przez Izbę Regionalną w Piekarach Śląskich społecznościowej akcji, listy do narzeczonej, przechowywane dotychczas w trzech różnych lokalizacjach, zostały połączone w jedną kolekcję. Bezcenne świadectwa miłości i przywiązania dwojga ludzi znalazły bezpieczną przystań przy ul. Kalwaryjskiej 62d w Piekarach Śląskich. Należy koniecznie docenić fakt, że poprzedni posiadacze listów (siostrzeńcy Pawła Słani - bracia Tomasz i Marek Kapicowie) pieczołowicie opiekowali się pamiątkami po swoim przodku, dzięki czemu nie uległy one zniszczeniu. W chwili obecnej wybrane listy (w tym najcenniejszy z obozu w Kozielsku), fotografie, indeks i portret Pawła Słani stanowią element wystawy stałej w gablocie odwołującej się do tragicznych losów piekarzan w trakcie II wojny światowej.
Książka
W 2022 roku wspólnymi siłami pracowników Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Teodora Heneczka w Piekarach Śląskich i ponad 40 wolontariuszy ukazała się książka pt. „Zanim ziemia katyńska wchłonęła jego krew: korespondencja Pawła Słani i Marii Lortz z lat 1933-1939” będąca pokłosiem dwuletnich badań nad jego spuścizną.
Książka poświęcona Pawłowi Słani z 2022 roku. Można ją kupić w Wydawnictwie Hm.
Piosenka
Na 110. rocznicę urodzin Pawła Słani i 82. rocznicę zbrodni katyńskiej piekarski zespół złożony z bibliotekarzy Teodorki i Heneczki przygotował piosenkę, którą można posłuchać w serwisie Youtube:
„Ostatni list”
Z cegły familok, czarna ziemia
Tu z biedy wyrosły Twoje marzenia
Tej jednej, jedynej życie byś oddał
Lecz inny los się o ciebie upomniał
Ta chwila, ten moment, ta godzina
Nikt tego nie chciał zatrzymać
Strzał, upadek, zimna ziemia
Umarła nadzieja, zniknęły wspomnienia
To jedno pytanie wciąż zadaję
Czy pamięć o ludziach zostaje
Bo gdyby inaczej miałoby być
Pieśni tej nie byłoby dziś
Odszedłeś zanim dotarłeś na szczyt
Ona nadal czeka na Twój ostatni list
Piekary-Kraków, Kraków-Piekary
Bez pożegnania, bez do widzenia
Co na to Wikipedia?
Pamięć należy się wszystkim ofiarom zbrodni katyńskiej niezależnie od wieku i zasług. Paweł Słania w momencie swojej śmierci nie ukończył jeszcze 28 lat. W chwili wybuchu wojny jego zawodowa kariera i praca na rzecz kraju i regionu nabierała dopiero rozpędu. Jego prawie ukończona praca magisterska miała być uznana za doktorską ze względu na wysokie walory naukowe. Wyrażony przez Pawła Słanię i jego towarzyszy zamiar powołania w Piekarach Śląskich muzeum regionalnego był całkiem realny, ale wojna przekreśliła wszystkie plany i marzenia. Smutnym zderzeniem z rzeczywistością było odrzucenie przez Wikipedystów opracowanego przeze mnie hasła w tej najsławniejszej internetowej encyklopedii. Uznano, że postać Pawła Słani jest nieencyklopedyczna i nie kwalifikuje się do posiadania biogramu. Można tylko ubolewać, że w taki sposób są współcześnie traktowane ofiary zbrodni katyńskiej.