Świadectwo człowieczeństwa w czasie zagłady. Historia Ireny Gut-Opdyke

W społeczności Kozłowej Góry w okresie międzywojennym mieszkała wraz z rodzicami i siostrami Irena Gut, która w okresie II wojny światowej uratowała kilkanaście osób od śmierci, za co znalazła się w zaszczytnym gronie ok. 7 tys. Polaków odznaczonych tytułem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Swoje losy opisała w książce "Ratowałam od zagłady". Poznajcie jej historię i kozłowogórskie ślady...  

Narodziny Ireny
Irena Gut przyszła na świat w Kozienicach 5 maja 1918 roku w rodzinie Władysława Guta i Marianny z domu Rębiś. Była najstarszą z pięciu córek Władysława i Marianny Gutów (Władysława, Irena, Maria, Bronisława, Janina). Sakrament chrztu przyjęła kilkanaście dni później (21 maja) z rąk proboszcza miejscowej parafii rzymsko-katolickiej Feliksa Kuropatwińskiego (1858-1924). W Kozienicach mieszkała jedynie rok. Ze względu na pracę ojca rodzina Ireny przeprowadzała się kilkukrotnie. Na trasie wędrówki były między innymi miasta w centralnej, wschodniej i południowej Polsce: Chełm, Radom, Suchedniów, Częstochowa i Kozłowa Góra (część obecnych Piekar Śląskich).


Wpis dotyczący Ireny Gut w księdze chrztów parafii Kozienice. Źródło: www.familysearch.org.

Siostry Gut w Częstochowie w 1933 roku. Od lewej: Irena, Janina, Maria, Bronisława i Władysława. Źródło: Zbiory Jeannie Opdyke Smith.

Córka legionisty i cermika
Władysław Gut urodził się 17 września 1896 roku w Iłży. W czasie I wojny światowej (do 1917 roku) walczył w Legionach Polskich (1 i 6 Pułk Piechoty), za co został później odznaczony Krzyżem Niepodległości. W latach 1918-1922 służył w Policji Państwowej w Kozienicach. Po odejściu z policji Władysław Gut dalszą swoją karierę związał z branżą ceramiczną, najpierw w Radomiu, a później w Suchedniowie i Częstochowie. W 1929 roku ukończył kurs ceramiczny w Czechach. W 1936 roku został kierownikiem Śląskich Zakładów Ceramicznych w Kozłowej Górze, widząc w tym swój patriotyczny obowiązek rozwijania rodzimej produkcji budowlanych wyrobów ceramicznych. 

Władysław Gut w 1938 r. Źródło: Centralne Archiwum Wojskowe.

Dokumenty Władysława Guta z Centralnego Archiwum Wojskowego.

Gutowie w Kozłowej Górze
Rodzina Gutów przeprowadziła się z Częstochowy do Kozłowej Góry najprawdopodobniej w 1936 roku ze względu na zawód wykonywany przez ojca Ireny – Władysława.

Z powodu naszego nazwiska wiele osób uważało, że jesteśmy niemieckiego pochodzenia, ale rodzice byli gorącymi polskimi patriotami. Byliśmy Polakami. Wychowano mnie tak, abym się tym szczyciła. Rodzice byli wspaniałomyślni i dobrzy dla każdego. Chore zwierzęta, sąsiedzi w nieszczęściu, zmęczeni wędrowcy – wszystkich rodzice otaczali życzliwością i opieką.

 

Siostry Gut w 1941 roku. Od lewej: Władysława, Irena, Maria, Bronisława, Janina. Źródło: udostępniła Joanna Villard.

Ziemia bogata w glinę
We wschodniej części Kozłowej Góry występowały duże pokłady gliny – podstawowego surowca do produkcji ceramiki – dlatego w 1930 roku dwaj mieszkańcy Tarnowskich Gór, bracia Artur i Konrad Majowscy, zakupili tamtejszą ziemię. W 1933 roku otworzyli cegielnię, a dwa lata później fabrykę rur kominkowych. W początkowym okresie funkcjonowania zakładu wytwarzano ok. 22-24 tys. cegieł dziennie. Kozłowogórskimi zakładami ceramicznymi kierował Władysław Gut – sprowadzony celowo przez założycieli zakładu. Podczas wojny Śląskie Zakłady Ceramiczne zostały przejęte przez okupanta. Po wznowieniu produkcji i przygotowywaniu się do budowy szybu nowej kopalni („Julian”) Niemcy sprowadzili do Kozłowej Góry Władysława Guta, który w momencie wybuchu wojny znajdował się wraz z rodziną w Radomiu. Ponadto jego trzy córki pracowały przymusowo przy wydobywaniu gliny potrzebnej do produkcji cegieł.

Pracownicy Śląskich Zakładów Ceramicznych w Kozłowej Górze. Źródło: Arch. Pawła Schodnika

 

Mieszkańcy Kozłowej Góry, pracownicy cegielni i sportowcy. Zaznaczeni kropką: Władysław Gut, Irena Gut. Źródło: Arch. Pawła Schodnika

Władysław Gut i Józefa Gowin na tle samochodu Śląskich Zakładów Ceramicznych. Źródło: udostępniła Joanna Villard.

Powołanie Ireny
Wychowana przez rodziców w duchu solidarności z drugim człowiekiem Irena Gut postanowiła zostać wolontariuszką Czerwonego Krzyża. Będąc jeszcze na Górnym Śląsku, uczyła się udzielania pierwszej pomocy, ćwiczyła bandażowanie i przygotowywała się do ratowania życia w nagłych wypadkach. Odwiedzała też chorych w szpitalach. W 1938 roku zapisała się do szkoły pielęgniarskiej w Radomiu, uchodzącej za jedną z najlepszych w Polsce. Miasto wybrała nieprzypadkowo. Były to okolice jej rodzinnej ziemi. Ponadto mieszkała tam jej ciocia Helena (siostra matki).

Jeśli wojna wybuchnie, muszę oddać Polsce, co się należy. W czasie wojny w mojej ojczyźnie będą potrzebne pielęgniarki. Napisałam do rodziców, że muszę zostać w Radomiu. Wiem, na czym polega mój patriotyczny obowiązek.

 

Irena Gut.

Z sercem do zwierząt
Irena Gut miała powołanie do pomagania nie tylko ludziom, ale także zwierzętom, które otaczała opieką, gdy była małą dziewczynką, a później nastolatką. Jej pies, z którym była bardzo związana, wabił się Lalka.

W Częstochowie zajmowałyśmy się z dziewczęcą czułością wszystkimi chorymi i opuszczonymi zwierzętami w okolicy. Mali pacjenci – koty, psy, króliki, ptaki – trafiali do naszego domu do mamusi, która potrafiła fachowo się nimi zaopiekować. Wyleczone zwierzęta wypuszczałyśmy na wolność lub znajdywałyśmy dla nich domy.

Irena Gut ze swoim psem o imieniu Lalka. Źródło: wielkahistoria.pl.

Wojna zastała ją w Radomiu
1 września 1939 roku Irena Gut przebywała w Radomiu. W trakcie bombardowania miasta opatrywała rannych cywili i żołnierzy w miejscowym Szpitalu Matki Boskiej. Cała rodzina Ireny mieszkała wówczas w Kozłowej Górze na Górnym Śląsku.

Szłam właśnie do szpitala, przecinałam pusty plac, gdy usłyszałam monotonny narastający dźwięk. Spojrzałam w górę, przytrzymując czepek ze znakiem Czerwonego Krzyża. Zanim cokolwiek zobaczyłam, usłyszałam odgłos wybuchów, a potem już pojawiły się samoloty – niebo było od nich aż czarne.

Mieszkańcy Radomia w czasie II wojny światowej. Źródło: www.radom.wyborcza.pl.

Ewakuacja na Wschód
Wraz z polskimi oddziałami (ok. 200 osób), wycofującymi się pod naporem wroga, 21-letnia wówczas Irena przedostała się ciężarówkami Czerwonego Krzyża do stacji kolejowej w Radomiu, a stamtąd transportem kolejowym w połowie września 1939 roku dotarła do Kowna, gdzie dowiedziała się, że Armia Radziecka wkroczyła do Polski. Oddział polskich żołnierzy, z którymi się wycofywała, uległ rozwiązaniu. Z częścią żołnierzy udała się w długą i niebezpieczną wędrówkę do Lwowa, starając się unikać radzieckich patroli.

Pierwszej nocy w lesie z koców skleciliśmy namioty. Niektórzy z nas spali w ciężarówkach, niektórzy na ziemi. Część nie spała w ogóle, tylko stała w ciemnościach (…). Rano odkryliśmy, że ośmiu żołnierzy, w tym oficerowie, popełniło w nocy samobójstwo, strzelając sobie w głowę lub podrzynając gardło. Tak rozpoczął się pierwszy dzień wygnania we własnym kraju.

Gazety z triumfem ogłaszały sukcesy kampanii Armii Czerwonej w Finlandii i jej zwycięstwo nad Polakami. W milczeniu słuchałam relacji o rozbiciu polskiego wojska. Z trudem to znosiłam. Próbowałam uciec od myśli o rodzinie i o ukochanej Polsce zaatakowanej z dwóch stron. Wiele wieczorów przesiedziałam w szpitalnej świetlicy, słuchając propagandowych wystąpień opiewających zwycięstwa i zalety komunizmu.

Podczas tułaczki po lasach Irena Gut doświadczyła krzywdy ze strony Rosjan, została ciężko pobita i zgwałcona. Towarzyszący jej polscy żołnierze najprawdopodobniej zostali zabici lub trafili do niewoli. Nieprzytomna trafiła do szpitala w Tarnopolu jako więźniarka, ale szybko została tam pielęgniarką, ucząc się języka od rosyjskich pielęgniarek. Po próbie gwałtu przez dyrektora szpitala w Tarnopolu udało jej się uciec. Z pomocą i za namową jednego z lekarzy uciekła do miejscowości Swietłana koło Kijowa. W Tarnopolu była poszukiwana i oskarżana o przynależność do polskiej partyzantki. W Swietłanie Irena przybrała fałszywą tożsamość Rachela Meyer i pozostała tam do 1941 roku.

Źródło: www.polona.pl.

Nadzieja na powrót do domu
Pod koniec marca 1941 roku Irena wróciła do Tarnopola z nadzieją na spotkanie z rodziną w okupowanej przez Niemców Polsce. W Tarnopolu był punkt przesiadkowy dla obywateli niemieckich i polskich pochodzenia niemieckiego. Miałam niemieckie nazwisko, jasne włosy i niebieskie oczy. Mówiłam dobrze po niemiecku. Śmiało mogłam podawać się za Polkę niemieckiego pochodzenia. Po dwóch latach po opuszczeniu rodzinnej ziemi Irena ruszyła pociągiem w długą podróż do domu. Gdy przyjechała do Radomia, nie poznała miasta, które od początku okupacji stało się częścią Generalnego Gubernatorstwa. Na ulicach powiewały swastyki

Miałam niemieckie nazwisko, jasne włosy i niebieskie oczy. Mówiłam dobrze po niemiecku. Śmiało mogłam podawać się za Polkę niemieckiego pochodzenia.

Gdy Irena dotarła do celu, w domu cioci Heleny w Radomiu byli jej rodzice oraz rodzeństwo, którzy uciekli z Kozłowej Góry. Aby przeżyć, zajmowali się produkcją pantofli. Niedługo po przyjeździe Ireny do Radomia Władysław Gut został zabrany do Kozłowej Góry przez Niemców, którzy potrzebowali fachowca w tamtejszych Zakładach Ceramicznych. Wkrótce też wyjechała tam mama Ireny i jej trzy siostry.

To był prawdziwy cud, że wszyscy pozostaliśmy przy życiu. Straciliśmy dom, przepiękną willę w Kozłowej Górze, nasz dobytek, pamiątki, fotografie i książki – to przepadło. Lecz byliśmy razem. Mieliśmy ogromne szczęście.

Kiedy w końcu po dwóch latach dotarłam do Radomia, zauważyłam w mieście duże zmiany. Wiele charakterystycznych miejsc w wyniku bombardowań przestało istnieć: tu i ówdzie sterczały ruiny kamienic i szkół, place wypełniały stosy gruzu. Wydawało się, że funkcjonują tylko fabryki, wypuszczając z kominów czarny dym. Wszystkim ulicom nadano niemieckie nazwy.

Z łapanki do fabryki
Jesienią 1941 roku podczas łapanki Irena została wytypowana przez niemieckiego majora Eduarda Rügemera do pracy w fabryce amunicji, która była potrzebna, by zaspokoić militarne potrzeby Niemiec w wojnie z ZSRR. 
Major Rügemer nadzorujący radomską fabrykę amunicji zaproponował Irenie zostanie pomocą w hotelu i kantynie dla Niemców ze względu na płynną znajomość niemieckiego. W fabryce Irena pracowała bardzo ciężko i do tego nabawiła się anemii. W kantynie miała dobre warunki i pożywienie, którym dzieliła się także z rodziną.

Eduard Rügemer na zdjęciu z okresu powojennego (1949). Źródło: www.myspace.com.

Piekło na Ziemi
Getto w Radomiu funkcjonowało od wiosny 1941 do lata 1944 roku na terenie dwóch dzielnic: Śródmieścia i Glinic. Z powodu chorób, głodu i niemieckiej przemocy zmarło w nim kilka tysięcy osób. Prawie 30 tys. Żydów z Radomia i innych miejscowości osadzonych w getcie zostało zamordowanych w obozie zagłady w Treblince. Części Żydów udało się uciec z getta i przedostać na „aryjską” stronę. Likwidacja radomskiego getta przyniosła kres żydowskiej społeczności tego miasta, która nie odrodziła się po wojnie.

Ogłoszenie z czasów okupacji niemieckiej w Radomiu. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe.

Pierwsze próby pomocy
Jedną z osób, które pomagały Żydom z getta, była Irena Gut. Z okna hotelu, który sąsiadował z żydowskim gettem, dostrzegła rozstrzelanie ludzi, ale musiała tę wiedzę zachować dla siebie i nie okazywać przed Niemcami swojego współczucia dla Żydów. Pod koniec 1941 roku po raz pierwszy zdecydowała się okazać pomoc ludziom zamkniętym w getcie. Zaczęła przynosić jedzenie i zostawiać je w zagłębieniu wykopanym pod płotem getta. 

Wielu naszych sąsiadów w Radomiu uważało, że to, co się dzieje z Żydami, nie jest naszą sprawą. My, Polacy, mieliśmy dosyć własnych nieszczęść i byliśmy bardzo brutalnie traktowani.

„Ktokolwiek udzieli pomocy Żydowi, podlega karze śmierci" – słyszałam ten komunikat dziesiątki razy.

Żydowski mieszkaniec radomskiego getta. Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe.

Nowa funkcja majora
Wiosną 1942 roku major Rügemer otrzymał przydział do Tarnopola, który znajdował się wówczas w rękach hitlerowskich. Otrzymał zadanie nadzorowania zakładów naprawy samochodów wojskowych (w skrócie HKP – Heeres Kraftfahr Park) wykorzystywanych na froncie wschodnim. Major postanowił zabrać ze sobą sprawdzone w służbie hotelowej Irenę Gut i jej siostrę Janinę, którym powierzono prowadzenie hotelu i kantyny przynależących do HKP.

Samochód z szyldem zakładów Heeres Kraftfahr Park. Źródło: nieznane.

Złe wspomnienia wróciły
Powrót do Tarnopola po kilku latach musiał być dla Ireny trudny. W tym mieście doświadczyła krzywdy ze strony Rosjan, którzy we wrześniu 1939 roku zajęli wschodnie tereny przedwojennej II Rzeczpospolitej. Irena nie miała jednak wyjścia. Praca w kantynie była szansą na przeżycie wojny, a także zapewnienie stosunkowo bezpiecznych warunków młodszej siostrze.

Getto w Tarnopolu
44% populacji miasta Tarnopol (w czasie okupacji przemianowany przez Niemców na Ternopil) był jednym z pierwszych miast Galicji, w którym powstało getto dla żydowskich mieszkańców miasta i okolic. Według polskiego spisu ludności z 1931 roku Żydzi stanowili 44% wielokulturowej populacji miasta. Niemcy nie poszanowali wielowiekowej tradycji miasta. W czasie wojny zniszczyli lokalny kirkut oraz synagogę. W drugiej połowie 1941 roku Niemcy otworzyli na terenie miasta getto dla żydowskich mieszkańców. Stłoczono w nim kilkanaście tysięcy osób, które żyły w fatalnych warunkach sanitarnych. getto w tarnopolu Ulice były puste. Od czasu do czasu wyłapywałam jakiś ruch za firankami, wydawało mi się, że słyszę zatrzaskiwanie drzwi. Ogólnie panowała jednak cisza, a echo moich kroków odbijało się od murów kamienic. Słyszałam bicie własnego serca. Przeszłam nad książką leżącą na ziemi okładką do góry, tam gdzie ktoś ją upuścił. Hebrajskie litery mieszały mi się przed oczami. W okresie istnienia tarnopolskiego getta Niemcy kierowali Żydów do miejscowego obozu pracy, a także przeprowadzali liczne egzekucje w okolicznych miejscowościach (jednocześnie rozstrzeliwując od kilkuset do nawet 1500 osób). W latach 1942-1943 w ramach „akcji Reinhardt” Niemcy wywozili tarnopolskich Żydów do obozu zagłady w Bełżcu. Ostateczna likwidacja getta miała miejsce w dniach 18-20 czerwca 1943 roku. Irena Gut odwiedziła tarnopolskie getto z niemiecką przepustką wystawioną przez majora Rügemera. Panująca tam atmosfera zrobiła na niej przygnębiające wrażenie.

Ulice były puste. Od czasu do czasu wyłapywałam jakiś ruch za firankami, wydawało mi się, że słyszę zatrzaskiwanie drzwi. Ogólnie panowała jednak cisza, a echo moich kroków odbijało się od murów kamienic. Słyszałam bicie własnego serca. Przeszłam nad książką leżącą na ziemi okładką do góry, tam gdzie ktoś ją upuścił. Hebrajskie litery mieszały mi się przed oczami.

Synagoga w Tarnopolu na pocz. XX wieku. Źródło: www.wikimedia.org.

Spalona przez Niemców synagoga w Tarnopolu. Źródło: belzec.eu.

Praca pod przymusem
Od listopada 1942 roku w Tarnopolu działał obóz pracy przymusowej – filia obozu janowskiego we Lwowie (Zwangsarbeitslager Lemberg-Janowska). Od getta oddzielało go ogrodzenie z drutu kolczastego. Pracowali w nim Żydzi z tarnopolskiego getta. W trakcie pracy w kantynie Irena Gut wielokrotnie widywała w towarzystwie majora Eduarda Rügemera wysoko postawionego esesmana siejącego postrach w Tarnopolu. Był nim Richard Rokita (1894-1976), który od listopada 1942 roku do czerwca 1943 roku dowodził obozem pracy przymusowej dla Żydów. SS-Sturmbannführer Rokita wstąpił do NSDAP w 1932 roku. Po wybuchu wojny, w 1941 roku, został instruktorem strażników pomocniczych SS w obozie w Trawnikach. Richard Rokita po wojnie żył pod fałszywym nazwiskiem i pracował jako portier. W 1960 roku został aresztowany, ale sprawę przerwano 16 października 1963 roku. W 1968 roku postępowanie umorzono z powodu niemożności postawienia go przed sądem. Latem 1942 roku przeniesiono go do dowództwa SS i policji we Lwowie (w czasie okupacji Lemberg). Następnie zatrudniono jako zastępcę komendanta obozu pracy przymusowej Lemberg-Janowska. W lipcu 1943 roku został przeniesiony do Wyższego Dowództwa SS i Policji w Generalnym Gubernatorstwie.

Hitlerowcy chcieli pozbyć się Żydów, a jednocześnie wymagali, aby fabryki bezustannie produkowały broń i amunicję potrzebną do wojny z Rosjanami i aliantami.


Leśna kryjówka
Widząc trudną sytuację Żydów w miejscowym getcie i obozie pracy, Irena Gut poprosiła majora Rügemera, by zatrudnił w hotelowej pralni żydowskich pracowników, którzy na noc wracaliby do obozu. Major spełnił wolę Ireny, która przy okazji podsłuchiwała wszystkie rozmowy esesmanów (Rokity i Rügemera) o planowanych akcjach skierowanych przeciw Żydom i ostrzegała swoich przyjaciół. Dostarczała im także żywność oraz koce i inne potrzebne rzeczy. W czasie jednej z rozmów esesmanów Irena Gut dowiedziała się, że do końca lipca 1943 roku planowane było w Tarnopolu tzw. ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej, czyli likwidacja getta i wywiezienie mieszkańców do obozów zagłady. Irena nie mogła się na to zgodzić i postanowiła wywieźć zaprzęgiem konnym („dwukołówką”) sześcioro Żydów do kryjówki w lesie w okolicach miejscowości Janówka: braci Hersza i Hermanna Morrisów z żonami Polą i Miriam, Abrahama Klingera i Dawida Rosena.

Moje pierwsze bardzo nieśmiałe próby pomagania Żydom w getcie mogły skończyć się dla mnie kulą w głowę. Wiedziałam, że zabić można tylko raz, czy to z błahego, czy poważnego powodu. Hitlerowców nie obchodziło, czy ktoś zostawia jedzenie pod płotem, czy też przemyca wozem czworo ludzi. Ja też wtedy o tym nie myślałam.

Spoczywała na mnie odpowiedzialność za ludzi pod moją opieką. Nie mogłam pozwolić sobie, aby siąść i płakać nad utraconą ojczyzną, podczas gdy nad nimi wisiało ogromne niebezpieczeństwo.

Irena Gut (z prawej) z siostrą Janiną na „dwukołówce”. Źródło: nieznane.

Nowy początek
Major Rügemer zaproponował Irenie, by została jego gosposią w willi, do której się wyprowadził z hotelu. Początkowo była zdruzgotana zmianą pracy, bo wiedziała, że nie będzie już mogła pomóc Żydom w pralni. Gdy poszła zobaczyć tę willę, od razu pojawił jej się w głowie plan:

Przycisnęłam wyłącznik światła i weszłam do kotłowni. W ciemnym kącie majaczył piec węglowy, zimny w czasie lata. Obok piętrzyła się góra węgla. Moje spojrzenie powędrowało do zsypu na węgiel. Serce zaczęło mocniej mi bić, gdy weszłam do głównego pomieszczenia piwnicy. Tu mogło z łatwością mieszkać kilkoro ludzi

Tarnopolska willa majora, w której Irena pracowała i ukrywała Żydów. Źródło: "Ratowałam od zagłady..."

Piwnica cudów
Zbliżająca się armia rosyjska przyspieszała tylko decyzję o zagładzie Żydów. Irena postanowiła ukryć w piwnicy willi majora Żydów z tarnopolskiego getta, którzy wcześniej pracowali w pralni: Idę i Leizera Hallerów, Klarę i Tomasza Bauerów, Mojżesza Steinera i Fankę Silberman. Ponadto ukryli się tam także: Henryk Weinbaum, Józef Weiss, Marian Wilner i Aleks Rosen. Łącznie 10 osób. Ukrywający się Żydzi mieszkali w piwnicy, opracowali specjalny system ostrzegawczy na wypadek nagłej kontroli. System opierał się o sygnały świetlne i specjalny przycisk w podłodze. Gdy major wychodził do pracy, dla mieszkańców piwnicy rozpoczynał się dzień. Mogli wziąć prysznic, zaparzyć kawę, a nawet posłuchać wiadomości w radiu.

Cena za dochowanie tajemnicy
Koniec 1943 roku okazał się przełomowym momentem. Pewnego dnia major Rügemer niespodziewanie wrócił do domu wcześniej. Stanął w drzwiach, a naprzeciwko niego Klara i Fanka, które w trakcie jego nieobecności swobodnie poruszały się po domu. Major zareagował nerwowo i impulsywnie, ale postanowił nie wydać Ireny i jej żydowskich przyjaciół. Tego samego dnia wieczorem postawił Irenę w sytuacji bez wyjścia. Obiecał, że będzie ją chronił, narażając własne życie, pod warunkiem, że zostanie jego kochanką. Wyznał jej też swoją miłość do niej. Przed Bożym Narodzeniem major zgodził się, by dziewczyny ukrywające się w piwnicy mogły swobodnie chodzić po domu. Nie wiedział jednak, że w piwnicy ukrywa się więcej osób. Ukrywające się w piwnicy małżeństwo Ida i Leizer Haller dowiedzieli się o spodziewanym potomku. Oczywiste jest, że ukrywanie płaczącego dziecka w piwnicy byłoby zbyt niebezpieczne dla wszystkich. Irena nie zgodziła się jednak na dokonanie przez Idę aborcji i obiecała uratować wszystkich, także nienarodzone dziecko. Słowa dotrzymała!

Wiedziałam, że ten ciężar muszę znosić sama. Nigdy nie będę mogła powiedzieć przyjaciołom, jaka jest cena za ich bezpieczeństwo. Nigdy by mi nie pozwolili, abym ją zapłaciła.

Pomimo wszystkiego, co zaszło, czułam wobec majora wdzięczność. Pomógł mi ocalić życie wielu ludzi. Wybaczyłam mu, za jaką cenę.

Eduard Rügemer – człowiek między bestiami
Pochodzący z Norymbergi, syn rymarza i major Wehrmachtu Eduard David Rügemer (1883-1953) został postawiony przed próbą, której najprawdopodobniej nigdy się nie spodziewał. Podjął decyzję, której wielu jego rodaków i towarzyszy broni w okrutnym czasie wojny nawet nie miałoby zamiaru podjąć. Nie doniósł swoim przełożonym o ukrywających się w piwnicy Żydach. W 1944 roku major otrzymał notatkę z Berlina, z której wynikało, że zwierzchnicy wiedzą o jego polskiej kochance. W obawie przed dekonspiracją nakazał Irenie pozbyć się lokatorów z piwnicy. Ponownie dzięki staraniom Ireny wszyscy Żydzi ewakuowali się do leśnej kryjówki w Janówce. Po wojnie został potępiony przez swoją niemiecką rodzinę. W 2012 roku pośmiertnie odznaczono go tytułem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata. Nagrodę odebrał jego syn Erich.

 

Ida Haller z synem Romanem oraz majorem Eduardem Rügemerem w Monachium po wojnie. Hallerowie opiekowali się nim do jego śmierci.

U schyłku wojny
W drodze do Kielc Irena ewakuowała się z Tarnopola wraz z majorem Rügemerem i Richardem Rokitą. Jej wszyscy żydowscy przyjaciele zostali w lesie pod opieką polskiego działacza konspiracyjnego i leśniczego Zygmunta Pasiewskiego, który Irenie polecił wstąpienie do polskiej partyzantki i nawiązanie kontaktów z jego siostrą i jej mężem Markiem Ridlem w Kielcach. W partyzantce Po nawiązaniu kontaktów z kieleckim podziemiem i zaprzysiężeniu Irena została kurierką o pseudonimie „Mała”. Przemycała meldunki, broń i jedzenie. Znajomość języka niemieckiego i urok osobisty pomagały jej uniknąć wielu ryzykownych spotkań z niemieckimi patrolami. W oddziale poznała młodego partyzanta Janka, w którym zakochała się od pierwszego wejrzenia. Niedługo po zaprzysiężeniu w organizacji ustaliła z narzeczonym datę ślubu – 5 maja 1944 roku. Nieszczęśliwie w nocy z 2 na 3 maja podczas akcji ataku na niemiecki konwój z amunicją Janek zginął.

Na 6 marca 1944 roku wyznaczono dzień wycofania się niemieckich służb z Tarnopola, zostawiono jedynie oddziały osłaniające tyły przed nadciągającą Armią Czerwoną. Wszystkie, identycznie zakutane szalami i chustkami od stóp do głów jak chłopki, dołączyłyśmy do kolumny wozów i ciężarówek uciekających na zachód – do Lwowa, Drohobycza, Przemyśla, dokądkolwiek, gdzie jeszcze nie dotarli Rosjanie.

W poszukiwaniu bliskich
W grudniu 1944 roku Irena zachorowała na zapalenie płuc i opuściła partyzancki oddział. Zaopiekowali się nią Ridlowie w Kielcach. Po odzyskaniu zdrowia i klęsce Niemiec w maju 1945 roku wyruszyła do Radomia w poszukiwaniu rodziny. Odnalazła tam ciocię Helenę, ale nadal nie miała wieści o rodzicach i siostrach. Odbyła podróże m.in. do Krakowa i Katowic, gdzie odnalazła część Żydów, których uratowała przed zagładą, a którzy planowali opuszczenie Polski. Ze względu na udział w polskiej partyzantce Irenie groziło aresztowanie ze strony Rosjan, którzy w nowej powojennej rzeczywistości wprowadzali rządy w Polsce

Ocaleni od śmierci
Instytut Pamięci Męczenników i Bohaterów Holokaustu Yad Vashem dokumentujący historię narodu żydowskiego podczas Holokaustu wymienia 17 osób, które od śmierci uchroniła Irena Gut-Opdyke:

• Bauer Klara
• Bien David
• Bien Fanny
• Haller Ida
• Haller Lazar
• Klinger [imię nieznane]
• Lipszyc Mozes
• Morks Gina
• Morks Herman
• Morks Natan
• Morks Pola
• Steiner [imię nieznane]
• Weinbaum Henryk
• Weiss [imię nieznane]
• Willner Silberman Francisca
• Wilner Marian
• Wilner [imię nieznane]

Lista ta w większości pokrywa się z nazwiskami wymienionymi we wspomnieniach Ireny Gut-Opdyke:

• Bauer Klara
• Bauer Tomasz
• Haller Ida
• Haller Leizer
• Klinger Abraham
• Morris Hersz
• Morris Hermann
• Morris Pola
• Morris Miriam
• Rosen Dawid
• Rosen Aleks
• Steiner Mojżesz
• Silberman Fanka
• Weinbaum Henryk
• Weiss Józef
• Wilner Marian

Różnice w nazwiskach i imionach wynikają z ich zmiany po wojnie. Na liście Instytutu Yad Vashem brakuje Tomasza Bauera. Nie ma także Romana Hallera (syna Idy i Lazara), który w czasie ukrywania się rodziców został dopiero poczęty. Urodził się w leśnej kryjówce pod koniec wojny, a Irena nie dopuściła do aborcji, więc de facto jemu także ocaliła życie.

Leizer i Ida Hallerowie z synem Romanem, który urodził się w leśnej kryjówce pod Tarnopolem. Źródło: www.nbcnews.com.

Od lewej: Irena Gut, Hersz i Pola Morris w Krakowie w 1945 roku. Źródło: ireneopdyke.com.

Od lewej: Marian Wilner, Fanka Silberman, Henryk Weinbaum, Alex Rosen, Pola Morris, Irena Gut, Mojżesz Steiner w Krakowie w 1945 roku. Źródło: righteous.yadvashem.org.

Po wojnie
W maju 1946 roku Irena Gut pod zmienioną tożsamością jako Żydówka (dokumenty załatwili jej Żydzi, których uratowała w Tarnopolu) Sonia Sofierstein udała się do Hessisch-Lichtenau w Niemczech, do alianckiego obozu dla uchodźców. W 1949 roku do obozu przybyła delegacja ONZ, by przeprowadzać wywiady z tymi, którzy ocaleli. Wśród nich był Amerykanin Wiliam Opdyke, który przeprowadził z Ireną wywiad, a po wszystkim zaproponował jej wyjazd do USA. Irena Gut pod koniec 1949 roku na pokładzie statku „John Muir” dopłynęła do Nowego Jorku. Zaopiekowali się nią członkowie Organizacji Żydowskich Przesiedleńców. Pracowała w fabryce odzieży i uczyła się angielskiego. Tam też odnalazła Williama Opdyke’a, z którym się związała i zamieszkała w mieście Yorba Linda w Kaliforni. Urodziła im się córka, której nadali imię Janina. Otrzymała też amerykańskie obywatelstwo.

Irena i Wiliam Opdyke w dniu ślubu. Źródło: www.ireneopdyke.com.

Sprawiedliwa wśród Narodów Świata
W 1982 roku Instytut Pamięci Yad Vashem uhonorował jej bohaterstwo odznaczeniem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Podczas podróży po Izraelu doczekała się spotkania z Romanem Hallerem, któremu pozwoliła przyjść na świat. Po raz pierwszy po wojnie odwiedziła Polskę w 1984 roku i spotkała się z Janiną, Marysią, Władzią i Bronią oraz ich rodzinami. Zmarła 17 maja 2003 roku w Kaliforni, przeżywszy 85 lat.

Podobizna medalu Sprawiedliwy wśród Narodów Świata

Irena Gut-Opdyke sadzi drzewo w Instytucie Yad Vashem w Jerozolimie.

 

Siostry Gut w komplecie podczas spotkania w Polsce w 1984 roku. Od lewej: Irena, Władysława, Bronisława, Maria i Janina. Źródło: www.ireneopdyke.com.

 Polskie wydanie książki "In my hands".

Niespójności
We wspomnieniach w książce „Ratowałam od zagłady” Irena Gut podaje późniejszą datę narodzin, przesuwając ją o cztery lata na 1922 rok. W księdze chrztów kozienickiej parafii figuruje ona jednak pod datą 1918, co należy przyjąć za datę właściwą. W wyżej wymienionych wspomnieniach przywołuje także okoliczności rzekomej śmierci jej ojca, o której miała dowiedzieć się tuż po wojnie:

(...) Żydzi, którzy przetrwali i usiłowali od nowa zbudować swoje życie, postanowili mi pomóc, docierając do wiadomości o mojej rodzinie poprzez łańcuch pytań wśród swych przyjaciół. Pierwsza wieść o mało mnie nie zabiła. Kilka miesięcy temu mojego ojca zastrzelili Niemcy, bo nie ustąpił z chodnika dwóm pijanym niemieckim żołnierzom (...).

Z powojennej prasy wiadomo jednak, że jej ojciec nie zginął i w 1946 roku stał się bohaterem pewnej finansowej afery na Górnym Śląsku.

"Gazeta Robotnicza", R. 54, nr 234, 3 grudnia 1946. 

Upamiętnienie Ireny w Piekarach Śląskich
W 2022 roku Miejska Biblioteka Publiczna im. Teodora Heneczka w Piekarach Śląskich zrealizowała projekt edukacyjno-historyczny pn. „Świadectwo człowieczeństwa w czasie zagłady. Historia Ireny Gut-Opdyke”, którego kulminacyjnym momentem było otwarcie wystawy biograficznej, a także zasadzenie symbolicznego klonu w ogrodzie biblioteki przy ul. Kalwaryjskiej 62d w Piekarach Śląskich. Na kanwie projektu powstał też reportaż Doroty Stabik w Radiu Katowice pt. "Sprawiedliwa Irena".

Tablica pamiątkowa w ogrodzie biblioteki przy ul. Kalwaryjskiej

Uczestnicy odsłonięcia klonu pamięci 29 września 2022.

 

 

 

Copyright © Free Joomla! 4 templates / Design by Galusso Themes