Maksymilian Jasionowski - piekarzanin niesłusznie zapomniany

Jasionowski, Jasionowski, Jasionowski.

Trzykrotne wywołanie tego nazwiska to mój prywatny krzyk rozpaczy. Niestety, nie zmieni on smutnego faktu: Maksymilian Jasionowski jest w Piekarach postacią zapomnianą. Ów stan rzeczy należy koniecznie zmienić, a Jasionowskim się chwalić. Bo jest kim (i czym). Informacje w niniejszym artykule pochodzą z książki o Jasionowskim mojego autorstwa, która ukaże się jeszcze w tym roku, przy wsparciu Urzędu Miasta w Piekarach Śląskich.

POCZĄTKI

Maksymilian Edward Jasionowski przyszedł na świat w Piekarach Śląskich (wówczas: Niemieckie Piekary / Deutsch Piekar) 12 października 1867 roku. Według Jadwigi Kucianki, Jasionowski urodził się „w domu sołtysa Gruszki, przy dzisiejszej ul. Powstańców” (obecnie ulica Powstańców Warszawskich w dzielnicy Szarlej).

 

Metryka urodzenia Jasionowskiego. (źródło: www.siliusradicum.pl)

Jego rodzicami byli  Jan (Johann) Jasionowski oraz Marianna (Maria) z domu Brückner. Jan Jasionowski był z zawodu mistrzem piekarskim. Urodził się w  Erdmannshain (dzisiejsza nazwa: Kolonia Strzebińska, integralna część Strzebinia) 21 maja 1829 roku.           

            Maksymilian był jednym z pięciorga dzieci państwa Jasionowskich. Niewiele wiadomo o wczesnych latach jego życia, ale jak sam wspomina w swoim „Życiorysie” w 1873 roku wstąpił do szkoły:

W r. 1873 wstąpiłem do szkoły powszechnej w Piekarach. Nauka była niemiecka, gdyż w r. 1872 wyrugował rząd pruski ze szkół wszelką naukę polską. W domu jednakowoż pielęgnowaliśmy polskość, gdyż ojciec był dobrym Polakiem, brał udział w sprawach polskich, korespondował do gazet polskich, np. do „Gazety Toruńskiej”.

10 października 1878 roku zmarł ojciec Maksymiliana, zostawiając matkę z pięciorgiem dzieci, która nie ustawała w wysiłkach, by wychować je na przyzwoitych polskich obywateli.
W domu rodzinnym abonowano polskie czasopisma, czytano dzieła polskich pisarzy, a najwięcej Kraszewskiego. Mimo rodzinnej tragedii, Maksymilian w szkole radził sobie świetnie. Po dziesiątym roku życia został przesunięty do 8 klasy, gdzie często zastępował głównego nauczyciela - a zarazem organistę – Hajducka. Ze względu na przedwczesną śmierć ojca, Jasionowski szybko został zmuszony do rozpoczęcia pracy zawodowej. Już od 14 roku życia pracował dorywczo w okolicznych kopalniach.

                                           

                                                            Jeden z kilku zachowanych wizerunków Jasionowskiego.                                                            
                                                                                      (źródło: Gość Niedzielny, nr 8 z 1963 r.)                                                                                        

Praca w kopalni nie należała do łatwych. Zmiany trwały niejednokrotnie kilkanaście godzin, utrudniano zrzeszanie się górników, a ich nierówne traktowanie dopełniało czary goryczy. W 1889 roku gromadzone podskórnie niezadowolenie uciskanych Polaków znalazło swoje ujście w strajku generalnym, który objął również i piekarskie ziemie.

Jeden z kilku zachowanych wizerunków Jasionowskiego. (źródło: Powstaniec, nr 33 z 1937 r.)

Strajkujący doświadczali represji ze strony pruskich zarządców, włącznie ze zwolnieniami z pracy, co dla niejednokrotnie starszych górników, było równoznaczne z utratą możliwości stałego zarobku. W kopalni „Cecylia” (gdzie od 1890 roku Jasionowski pracował jako rębacz) przeprowadzono natomiast pokazową akcję. Prewencyjnie zwolniono z pracy kilkudziesięciu górników, by stłumić w zarodku rewolucyjno-narodowe tęsknoty.

     Zabudowa kopalni "Cecylia" na Szarleju. (źródło: Izba Regionalna w Piekarach Śląskich)       

Po strajku założono w Niemieckich Piekarach tajny Komitet Polski, zajmujący się działalnością robotniczą, którego spotkania odbywały się co niedzielę w ogrodzie oberżysty Wojtasa w Szarleju. W altanie ogrodu odbywały się narady, podczas których zapisywano wszelkie nieprawidłowości mające miejsce w kopalniach. Dokładnie to samo – już jako prasowy korespondent – zaczął wkrótce czynić Jasionowski.

 

DZIAŁALNOŚĆ DZIENNIKARSKO-PUBLICYSTYCZNA

Jako reporter pisywał pod pseudonimem „Marek z Chin”. Korespondował z wieloma czasopismami, głównie z „Nowinami Raciborskimi” i „Pracą” (dodatkiem do „Katolika”). Pisząc poza Górny Śląsk (np. do poznańskiej „Pracy”) używał pseudonimu „Staropolanin”.

Zadebiutował w  1891 roku w „Pracy” cyklem „Chińskie opowieści” (w oryginale „Chińskie powieści”). Była to bardzo ciekawa próbka literacko-publicystyczna. Cykl składał się z wielu odcinków, a akcja opowieści miała miejsce w fikcyjnej chińskiej prowincji i była metaforycznym przedstawieniem stosunków robotniczych oraz sytuacji politycznej panującej na Śląsku. Pierwsza część cyklu ukazała się w numerze 26 „Pracy” z 26 czerwca 1891 roku.

Fragment pierwszego odcinka "Chińskich powieści" (źródło: "Praca", nr 26 z 1891 r.)

Używając współczesnej terminologii – Jasionowski był w tamtych czasach prawdziwą „gwiazdą”. Fakty były takie, że każdy szanujący się górnik na Śląsku wiedział kim jest Marek z Chin. Wiele kopalni zabiegało o jego wizytację, a cięte artykuły powodowały irytację i niepokój na najwyższych szczeblach władzy. Górnicy liczyli na sprawczą moc prasowego artykułu, a za ujawnienie personaliów Marka z Chin wyznaczano nawet nagrody.

Marka z Chin pociągało ryzyko: im bardziej niebezpieczna akcja, tym bardziej czuł się w obowiązku dotrzeć na miejsce. Przedzieranie się na teren kopalni przypominało nieraz sceny z filmów szpiegowskich: przechodzenie przez dziury w płocie, przemykanie za plecami strażników, kamuflowanie się.

Na przestrzeni kilkunastu lat, „Marek z Chin” pozostawił kilkadziesiąt relacji, skrzących się humorem, ironią i znawstwem górniczej tematyki. Wzywany był do wielu kopalni na terenie Śląska, zawsze gotów walczyć o sprawiedliwość i piętnować germański wyzysk. Kwestie, które najczęściej poruszał w swoich relacjach to: 8-godzinna „dniówka”, higiena i bezpieczeństwo pracy, zabezpieczenie górników na starość i renty inwalidzkie, prawidłowe obliczanie dziennego zarobku (tzw. „dyng”), czy kwestia wolności wyborów do spółki brackiej („Knappschaft”). Dojrzała analiza ostatniego tematu, odbiła się szerokim echem, została nawet wykorzystana przez posła Letochę w trakcie jego wystąpienia na posiedzeniu komisji sejmowej.

Depesze Marka z Chin! Na kopalni „Deutschland” wybrany został ponownie p. Mergner starszym knapszaftowym 406 głosami. Robotnicy szli do wyborów, jak do tańca. A ja, Marek, stałem koło pieca i aż mi serce dygotało z uciechy. Ale byłem odziany skarbnikowym płaszczem, to mnie nikt nie mógł widzieć. W „Pracy” więcej. Wiwat, robotnicy z „Deutschland!

 

DZIAŁALNOŚĆ SPOŁECZNA I KULTURALNA

Jasionowski założył i działał w wielu organizacjach społecznych i kulturalnych.

W 1890 roku wraz z Wawrzyńcem Hajdą, ks. Józefem Katryniokiem i Franciszkiem Kopczyńskim założył w Niemieckich Piekarach Towarzystwo Alojzjanów (Towarzystwo św. Alojzego). Jasionowski został wybrany sekretarzem. W późniejszych latach piastował też funkcję przewodniczącego.

 Towarzystwo św. Alojzego w Piekarach Śląskich, ok. 1920. (źródłó: Izba Regionalna w Piekarach Śląskich)

Celem towarzystwa było pielęgnowanie polskiej mowy, śpiewu i teatru oraz uświadamianie społeczeństwa na niwie patriotyczno-narodowościowej. Alojzjanie zawiązali m.in. amatorską scenę teatralną, która miała stanowić idealny poligon literacki dla młodego, pełnego zapału i sił twórczych Jasionowskiego. Propagowano język polski i patriotyczne pieśni, nie tylko na wewnętrznych spotkaniach, ale także publicznie, m.in. podczas ceremonii weselnych szanowanych piekarskich obywateli-patriotów: Franciszka Habrajskiego czy Franciszka Gracka.

15 kwietnia 1908 roku zostawił kolejny ślad na kulturalno-społecznej mapie Piekar, zakładając wraz z Wawrzyńcem Hajdą oraz działaczem ludowym Franciszkiem Grackiem chór „Cecylia” przy Bazylice Najświętszej Marii Panny i św. Bartłomieja w Niemieckich Piekarach Do grona współzałożycieli należeli również: Karol Cisek – górnik i działacz społeczny, prezes chóru w latach 1928–1933, bracia Czempielowie oraz panowie: Kobyliński, Pach, Müller i inni. Gwoli sprawiedliwości wspomnieć trzeba, iż chór przy bazylice istniał już wcześniej – śpiewał m.in. w 1849 roku podczas konsekracji kościoła wybudowanego z datków ludu przez ks. Jana Alojzego Ficka. Chór jest jednym z najstarszych w Polsce, istnieje do dzisiaj. Uświetnił m.in. ceremonię koronacji obrazu Matki Boskiej Piekarskiej w 1925 roku.

Pamiątkowe tablo chóru pod wezwaniem św. Cecylii. (źródło: Izba Regionalna w Piekarach Śląskich)

W 1918 roku, powołany został na przewodniczącego Polskiej Rady Ludowej (Rady Robotniczej) w Niemieckich Piekarach. W ramach działań rady nawiązywał stosunki handlowe m.in. z Wielkopolską, starając się o żywność dla mieszkańców Piekar – głównie mąkę  i ziemniaki. Funkcję tę pełnił aż do rozwiązania rady w maju 1919 roku. 

Maksymilian Jasionowski był również jednym z organizatorów plebiscytu na przyszłych ziemiach piekarskich. W trakcie samego plebiscytu nie próżnował, będąc członkiem Komitetu Parytetycznego. Przełożyło się to na świetny wynik – 90% osób uprawnionych do głosowania opowiedziało się za przyłączeniem Śląska do Polski. Wzmożona aktywność miała swoją mroczną stronę. Cierpiała przy tym rodzina, a Jasionowski wracał do domu praktycznie tylko na noc, angażując się z całych sił w organizację plebiscytu oraz agitację.

W trakcie III powstania śląskiego Jasionowski pełnił funkcję sekretarza Bytomskiej Rady Powiatowej (zwanej też Radą Cywilną, później przemianowaną na Radę Obywatelską). Działał także przy ekspozyturze emigracyjnej Naczelnej Rady Ludowej z siedzibą w Wielkich Piekarach.

Po III powstaniu śląskim, piastując tam funkcję sekretarza, Jasionowski pomagał powstańcom – uchodźcom w kwestiach mieszkaniowych i żywnościowych. W Piekarach znajdował się bowiem tymczasowy obóz dla uchodźców.

W 1928 roku Jasionowski został sekretarzem Polskiej Partii Socjalistycznej. Niestety nie przetrwała żadna wzmianka opisująca motywy które kierowały Jasionowskim – został sekretarzem idei z którą wcześniej przez wiele lat polemizował.

28 stycznia 1934 roku Jasionowski został dożywotnio mianowany członkiem honorowym Związku Powstańców Śląskich.

Pismo nadające Jasionowskiemu honorowe członkostwo Związku Powstańców Śląskich. (źródło: Centralne Archiwum Wojskowe, zbiory autora)

Brał aktywny udział we wszystkich trzech powstaniach śląskich. Gorąco popierał ideę budowy kopca. Potwierdził to 18 czerwca 1937 r. (na 2 dni przed jego uroczystym poświęceniem) wpisem w „Złotej Księdze założonej z okazji budowy kopca Wyzwolenia Śląska w Wielkich Piekarach” oraz krótkim, okolicznościowym wierszem.

Pamiątkowy wpis Jasionowskiego w Złotej Księdze założonej z okazji budowy Kopca Wyzwolenia Śląska w Piekarach Śląskich. (źródło: Izba Regionalna w Piekarach Śląskich. Dostęp także online pod adresem: https://www.sbc.org.pl/dlibra/publication/317600/edition/300176) 

 

DZIAŁALNOŚĆ LITERACKA

15 sierpnia 1891 roku, „Nowiny” - jako pierwsze czasopismo – opublikowały literacki debiut Jasionowskiego: „Piosnkę” , zaczynającą się od słów:

Szlązka kraino, nasza ulubiona,

Od nieprzyjaciół chciwości wzgardzona (...)

Twórczość literacką – podpisywaną zazwyczaj nazwiskiem -  publikował natomiast w prasie lokalnej: głównie „Gwieździe Górnośląskiej”, „Gwieździe Piekarskiej” czy „Głosie z nad Brynicy”. Zdarzały się wyjątki – wspomniana wcześniej pieśń „Dalej bracia stańmy wkoło”, która sygnowana była pseudonimem „Marek z Chin”.

Twórczość Jasionowskiego cechuje niespotykane bogactwo gatunkowe i stylistyczne. Pisał wiersze, pieśni, monologi, komedie, dramaty, poematy, szkice historyczne, a nawet powieści – co stanowi wielką rzadkość wśród samorodnych poetów ludowych.

Poemat "Nad Brynicą". (źródło: Polska Zachodnia, nr 167 z 1937 r.)

W swej twórczości Jasionowski potrafił wyjść poza utarte schematy. W poemacie „W więzieniu” martwił się losem swojej rodziny, w „Piosnce” zwracał się do kobiet, potrafił też piętnować aktualne stosunki społeczne czy zwykłe, ludzkie przywary („Plotkarka”, „Mądra radczyni”). Zdarzały się również nawiązania do świata przyrody („Kantata leśnych ptaków”) oraz religii („Hosanna”, Stabat Mater”).

Fragment rękopisu Jasionowskiego. Wiersz "Powitanie roku szkolnego" z 1950 r. (źródło: Biblioteka Śląska w Katowicach, dział Zbiorów Specjalnych)

Podsumowując, do dzisiaj przetrwały teksty (w całości lub we fragmentach) 57 z co najmniej 143 utworów Jasionowskiego, co przy najbardziej optymistycznym scenariuszu stanowi ok. 39,9% dorobku artysty. Oczywiście wyliczenia te należy traktować z dystansem, gdyż nie jest znana dokładna wielkość zaginionego dziedzictwa „Marka z Chin”.

Jasionowski spisywał myśli i pomysły w pokreślonych brulionach, następnie przepisywał starannie do nowych zeszytów. Były one gromadzone i pilnie strzeżone, prawdopodobnie z myślą o wspólnym wydaniu. Niestety II wojna światowa spowodowała utratę wielu rękopisów Jasionowskiego, w tym wszystkich dramatów, wielu komedii i drobnych wierszy.

Może kurzą się na  którymś z piekarskich strychów, cierpliwie czekając na odkrycie?

 

RODZINA I ŻYCIE PRYWATNE

Maksymilian Jasionowski przez całe swoje życie związany był z Piekarami Śląskimi.

Większość swych dni mieszkał w budynku dzisiaj oznaczonym jako Bytomska 173 (wcześniej Mariacka 69), o czym świadczy chociażby zachowana koperta z korespondencji, którą Jasionowski prowadził niemalże do ostatnich lat życia.

Koperta z częściowo zachowanej korespondencji Jasionowskiego. Ulica Roli-Żymierskiego to dzisiejsza ulica Bytomska. (źródło: Biblioteka Śląska w Katowicach, dział Zbiorów Specjalnych)

Według informacji zamieszczonych w akcie zgonu, w chwili śmierci, Jasionowski zamieszkiwał przy ulicy Bytomskiej 166.

Dom przy ulicy Bytomskiej 173, gdzie na poddaszu przez wiele lat mieszkał Jasionowski. (fot. Jakub Müller, 2019).

W 1901 roku Jasionowski stanął w obronie dzieci z Wrześni, mówiąc głośno o tej zbrodni w publicznym lokalu, podczas zebrania robotniczego. Było to równie brawurowe, co nieroztropne wydanie wyroku na samego siebie. Za obrazę cesarza został skazany przez Sąd Powiatowy w Bytomiu na 4 miesiące więzienia. Karę odsiedział w Oleśnie, w oddzielnej celi – jak największy zbrodniarz.

Po powrocie z więzienia Jasionowski znalazł ponownie zatrudnienie w kopalni „Radzionków”, gdzie nękany wielokrotnymi szykanami i rozprawami sądowymi, pracował do 1908 roku.

Budynek dawnego więzienia w Oleśnie, gdzie więziony był Jasionowski. (fot. Piotr Górok)

Po odejściu z kopalni - gnany koniecznością utrzymania rodziny - Jasionowski rozpoczął prowadzenie biura podań i wniosków. Sam potem mówił, że „dalej już nie szło wytrzymać”.
Wykazując się niebywałą wytrwałością, biuro prowadził przez 25 lat z małymi przerwami aż do roku 1933, kiedy to zrezygnował z powodu ogólnego osłabienia i choroby nerwowej. 

Jasionowski żył w notorycznym ubóstwie, które nasiliło się od momentu kiedy otworzył biuro pisania podań. Po śmierci żony Jasionowski wycofał się z życia publicznego, chociaż wciąż pisał. Prowadził także liczną korespondencję. Potwierdza to również Jan Hanszla, kreśląc w swoim artykule pt. „Zapomniany talent” takie oto słowa:

 

Kiedyś Maksymiliana Jasionowskiego znano daleko poza granicami Górnego Śląska. Dzisiaj, kiedy 8-my idzie mu krzyżyk, wszyscy o nim jakoś zapomnieli. Sam jeden, jak palec, mieszka w swojej izdebce na poddaszu i często je suchy chleb.

 

Mimo, że w domu rodzinnym nigdy się nie przelewało, chętnie łożył pieniądze na szlachetne w jego mniemaniu cele (m. in. na pomoc naukową dla górnośląskiej młodzieży, rodziny ofiar wypadków górniczych czy na Dom Polski w Raciborzu).

20 września 1896 roku Maksymilian Jasionowski zawarł związek małżeński z Franciszką z domu Długosz pochodzącą z Zabrza. Żona Jasionowskiego musiała ciężko pracować na powierzchni kopalni z powodu ciągłego bezrobocia męża, tak samo i trzy córki zaczęły wcześnie zarabiać na chleb. W pamięci córki ojciec pozostał jako człowiek bezwzględny, zdecydowanie oddany sprawom działalności narodowej, choćby kosztem rodziny. Franciszka zmarła 4 września 1930 roku w wieku 66 lat. Jasionowscy pozostawili po sobie pięć córek (Elżbieta, Maria, Helena, Agata, Anna).

 Akt ślubu Maksymiliana Jasionowskiego i Franciszki Długosz. (źródło: Archiwum Państwowe w Katowicach)

CIEKAWOSTKI

Dlaczego „Marek z Chin” ?
Zgodnie z popularnym wówczas przysłowiem, kręcił się jak Marek po piekle – stąd też Marek. A dlaczego z Chin, a nie na przykład, z Australii? - zapytać mógłby ktoś i byłoby to pytanie ze wszech miar zasadne. Okazuje się, iż w owych czasach miała miejsce masowa emigracja górników za granicę – nie tylko do  Belgii czy Francji, ale także i do Chin. Egzotyczny kierunek (oraz wizja ogromnych zarobków) stał się modny po tym jak Prusy wydzierżawiły od Chin na 99 lat tereny pod budowę kopalni.

Żona
Dzisiaj partnerów poznaje się w internecie. Jasionowski podobno poznał swą przyszłą żonę podczas jednej ze swych markowych eskapad.

Wynalazca
Do dzisiaj zachowała się jego korespondencja z pruskim Urzędem Patentowym. Dyskutowane były dwa wynalazki: pralka i urządzenie do samoczynnego otwierania i zamykania drzwi wentylacyjnych w kopalni. Drugi projekt znalazł uznanie w oczach urzędu, za co Jasionowski został sowicie wynagrodzony. Patent zarejestrowano na nazwisko Max Jaschonowski.

Fragment korespondencji Maksymiliana Jasionowskiego z Cesarskim Urzędem Patentowym. (źródło: Biblioteka Śląska w Katowicach, dział Zbiorów Specjalnych)

Jasionowscy a Heneczek
Co ciekawe, rodzice Jasionowskiego (Jan i Maria), byli po 1865 roku właścicielami nieruchomości przy ul. Bytomskiej 176 (tej samej, w której Teodor Heneczek otworzył w 1847 roku pierwszą drukarnię w ówczesnych Niemieckich Piekarach

Odznaczenia
Maksymilian Jasionowski został dwukrotnie odznaczony w 1937 roku. Pierwszym z nich był Srebrny Wawrzyn Akademicki Polskiej Akademii Literatury za szerzenie zamiłowania do literatury polskiej. Treść dyplomu brzmiała następująco:

Prezydium Polskiej Akademii Literatury stwierdza, że p. Maksymilian Jasionowski zarządzeniem Pana ministra wyznań religijnych i oświecenia publicznego dnia 4 listopada 1937 roku został odznaczony Srebrnym Wawrzynem Akademickim za szerzenie zamiłowania do literatury polskiej. Prezydium Polskiej Akademii Literatury: Prezes Wacław Sieroszewski, wiceprezes Leopold Staff, sekretarz generalny Kaden Bandrowski.

Drugim odznaczeniem był Srebrny Krzyż Zasługi za pracę społeczną. Treść dyplomu, brzmiała według Jadwigi Kucianki następująco:

Rzeczypospolita Polska – nadaje Maksymilianowi Jasionowskiemu w Piekarach Śląskich – Srebrny Krzyż Zasługi, za zasługi na polu pracy społecznej. 11 listopada 1937 r. Prezes Rady Ministrów – Sławoj – Składkowski.

 

Odrzucony wniosek o uhonorowanie Jasionowskiego Krzyżem Niepodległości. (źródło: Centralne Archiwum Wojskowe, ze zbiorów autora)

 

Przyjaźń z Wawrzyńcem Hajdą                    
Obaj panowie poznali się prawdopodobnie przy założeniu piekarskiego Towarzystwa Alojzjanów i znajomość ta przetrwała długie lata. Hajda był wzorem i przewodnikiem, a także nauczycielem Jasionowskiego, który pełnił rolę prawej ręki niewidomego wizjonera. To dzięki swojemu mentorowi Jasionowski posiadł m.in. umiejętność czytania i pisania nut. Zapisywał też myśli i przemowy Hajdy, co zaowocowało później napisaniem biografii „Śląskiego Wernyhory”. Część jego myśli przetrwała w zapiskach Jasionowskiego, lecz większość twórczości literackiej niestety zaginęła bezpowrotnie.

Jasionowski zmarł 7 marca 1957 roku i został pochowany na piekarskim cmentarzu, tuż obok grobu swego mistrza i nauczyciela – Wawrzyńca Hajdy. Nawet śmierć ich nie rozłączyła.

 

Towarzystwo św. Alojzego przy grobie Wawrzyńca Hajdy. Jasionowski stoi pierwszy po prawej stronie grobu z ręką opartą na lasce.                        (źródło: www.myvimu.com/piotrpiekary)

 

Grób Jasionowskiego na cmentarzu Sanktuarium Matki Sprawiedliwości i Miłości Społecznej w Piekarach Śląskich. (fot. Jakub Müller, 2018)

 

PODSUMOWANIE

Wielokrotnie więziony, zwalniany z pracy, szykanowany – za życia nie doczekał godnego mu uznania. Po śmierci, niewiele się zmieniło. Jestem przekonany, że gdyby ktoś zrobił sondę na piekarskich ulicach i zapytał kim był Maksymilian Jasionowski – 99% ankietowanych nie wiedziałoby, co odpowiedzieć.

Mam nadzieję, że po lekturze powyższego artykułu nie będziemy należeć do tej grupy.

 

EPILOG

Kolejny raz potwierdza się stara prawda: historia nie ma końca. Historia pisze się cały czas na nowo i wbrew obiegowej opinii, jest bardzo dynamiczną dziedziną nauki i życia społecznego. Opisanie danego tematu nigdy nie zamyka go ostatecznie. Przekonaliśmy się o tym i my.

Kilka dni temu mieliśmy okazję (i niewątpliwą przyjemność) rozmowy z wnuczką Maksymiliana Jasionowskiego, panią Marią Nieszporek. Okazało się, że wnuk pani Marii, pan Adam Maruszewski, zupełnym przypadkiem natrafił w sieci na książkę o Jasionowskim autorstwa Jakuba Müllera. W ten sposób, dzięki pośrednictwu Izby Regionalnej w Piekarach Śląskich, udało się nawiązać kontakt. 

Drodzy Czytelnicy! Dzięki panu Adamowi oraz pani Marii możemy Wam zaprezentować unikatowe fotografie Maksymiliana Jasionowskiego i jego rodziny, które nigdy dotąd nie były publikowane. 

 M. Jasionowski z córką Elżbietą i jej mężem Stanisławem Kołodziejczyk. Oczekiwanie na potomka.
(źródło: zdjęcia albumowe Marii Nieszporek)

 

 

M. Jasionowski z córkami: Marią i Elżbietą w pięknej scenerii piekarskiego kopca.
(źródło: zdjęcia albumowe Marii Nieszporek)

 

 

Córka Elżbieta, Maksymilian i zięć Oswald Ritter - mąż córki Marii.
(źródło: zdjęcia albumowe Marii Nieszporek)


Maksymilian w otoczeniu zięcia Jana Kupka (męża Anny), zięcia Oswalda Ritter (męża Marii) i wnuczki Jadwigi (córka Jana i Anny Kupka).
(źródło: zdjęcia albumowe Marii Nieszporek)


Maksymilian Jasionowski drugi z prawej. Jeśli rozpoznajecie Państwo inne osoby z tego zdjęcia, prosimy o kontakt.
(źródło: zdjęcia albumowe Marii Nieszporek)

 

 

Mogiła M. Jasionowskiego w dniu jego pogrzebu 7.III.1957 r.
(źródło: zdjęcia albumowe Marii Nieszporek)
Copyright © Free Joomla! 4 templates / Design by Galusso Themes